Dzisiejszy raport o inflacji nie powinien być powodem do przesadnego optymizmu, jednak inwestorzy na rynku forex zdają się przykładać dużą wagę do braku negatywnych niespodzianek. CPI spadło w lipcu zgodnie z oczekiwaniami do 3,1% z 3,3% czerwcu, tak samo w przypadku bazy inflacyjnej bez cen żywności. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Tak zwany “odczyt podwójnie bazowy”, który obok żywności wyklucza ceny energii utrzymał się na najwyższym od półtora roku poziomie (3,4%) i to właśnie w tej rozbieżności należy doszukiwać się perspektyw dla polityki monetarnej.
Najważniejszym źródłem ulgi cenowej w ubiegłym miesiącu były ceny energii, które w ujęciu rok do roku spadły po raz pierwszy od marca 2024 (-0,3%). Spadek ten wynika jednak głównie z efektów bazowych. Na początku ubiegłego roku japoński rząd zakończył jeden z programów dopłat do energii, które miały pomóc Japończykom przetrwać najgorsze miesiące post-covidowej inflacji, generując tym samym skokowy wzrost cen. Stabilizacja w kolejnych miesiącach przełożyła się z kolei na ulgę na dzisiejszym odczycie. Swój udział w deflacji cen energii miał również odnotowany w ostatnich miesiącach dołek na cenach ropy.
Z drugiej strony główne źródła presji inflacyjnej pozostają nierozwiązanym problemem, który prędzej czy później wymusi na Banku Japonii (BoJ) podwyżkę stóp procentowych, której rynek zdaje się aktualnie niedoszacowywać – rynek swapów wycenia pierwszą pełną podwyżkę dopiero na marzec 2026. Tymczasem palącym problemem pozostaje inflacja cen żywność. Ryż podrożał w ostatnim miesiącu o 90% r/r, co wygląda na dość niechlubny spadek po 100% odnotowanych miesiąc wcześniej. Ryzyko w dłuższym terminie zaostrzają rekordowe upały, które mogą przełożyć się na dodatkowe niedobory po stronie podaży. Warto zwrócić uwagę, że podwyżki cen tak fundamentalnych produktów powinni najmocniej wpływać na kształtowanie się oczekiwań konsumentów. Nie hamuje również inflacja usług (1,5%), a czerwcowy wzrost płac był drugim największym w 2025 roku (2,5%).
Fundamenty jena pozostają dzisiaj przysłonięte przez ogólny sentyment na dolarze, który zyskuje na godziny przed przemówieniem prezesa Fed Jerome’a Powella na sympozjum banków centralnych w Jackson Hole. Jeśli Powell wypadnie na nim zbyt jastrzębio poprzez konkretne odniesienia do ostatniego wzrostu inflacji bazowej czy PPI i/lub zbagatelizuje kolosalne rewizje NFP, wówczas jen powinien dalej tracić pomimo lokalnej presji inflacyjnej.
W dłuższym terminie kierunki polityki monetarnej w Japonii i w USA pozostają jednak rozbieżne, co powinno wspierać jena perspektywą dalszych podwyżek stóp procentowych. Na ten scenariusz zdaje przygotowywać się już rynek obligacji, gdzie rentowności japońskich 30-latek osiągnęły rekord wszech czasów na poziomie 3,23%.