Fundusze inwestycyjne kolejny miesiąc z rzędu zwiększyły zaangażowanie w obligacje skarbowe. Inwestorzy zagraniczni kolejny raz pozbywali się krajowych papierów.
Zadłużenie spadło
W trzech ostatnich miesiącach rentowność krajowych obligacji skarbowych oscyluje wokół 2 proc. To oczywiście zdecydowanie mniej niż np. na przełomie roku, gdy wskaźnik ten sięgał między 2,7 a 2,8 proc., jednak zdecydowanie wyżej, niż był on w sierpniu, gdy sięgał tegorocznego dna przy 1,7 proc. Wzrost rentowności obligacji (spadek cen) powoduje oczywiście, że funduszom dłużnym jest trudno zarabiać, a część z nich w tym okresie notuje nawet straty.
Pogorszenie na rynku krajowych obligacji skarbowych nie wystraszyło jednak polskich funduszy inwestycyjnych. Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, w ich portfelach z końcem października były polskie obligacje za 64,8 mld zł. Oznacza to, że tylko w ubiegłym miesiącu w funduszach przybyło papierów za ponad 2,6 mld zł. Fundusze inwestycyjne dokupowały rządowe papiery czwarty miesiąc z rzędu, natomiast od początku tego roku zwiększyły pozycję w tych papierach o 9,4 mld zł.
Z kolei inwestorzy zagraniczni postępują w ostatnich miesiącach całkiem odwrotnie. Z końcem października mieli obligacje za 159 mld zł, czyli o 4 mld zł mniej niż miesiąc wcześniej. Nie był to oczywiście wyjątkowy miesiąc, jeśli chodzi o podaż obligacji od inwestorów zagranicznych – licząc od początku roku wartość takich papierów w ich portfelach skurczyła się o 32,3 mld zł. Co ciekawe, obecna wartość obligacji skarbowych w rękach inwestorów zagranicznych jest na poziomie z 2011 r.
– W wyniku poprawy sytuacji budżetu w ostatnich latach istotnie zmniejszyła się podaż obligacji i w konsekwencji potrzeba „płacenia" wyższych rentowności w celu zainteresowania inwestorów zagranicznych – komentuje Mikołaj Raczyński, dyrektor działu zarządzania funduszami w Noble Funds TFI. Jak dodaje, obecnie rentowności polskich obligacji są raczej niższe niż wyższe w koszyku obligacji rynków wschodzących, a tak ciągle jesteśmy raczej klasyfikowani. – Potrzeby pożyczkowe wypełniane są więc głównie lokalnie, gdzie ciągle widzimy napływy do funduszy inwestujących w obligacje, popyt banków czy coraz większe emisje papierów dla inwestorów detalicznych. Polski rynek jest również oceniany przez niektórych jako dość „nudny", gdyż Rada Polityki Pieniężnej uznawana jest za mocno konserwatywną i niechętną jakimkolwiek zmianom stóp procentowych – zauważa Raczyński.