Nadzór tarnowskich Azotów po raz drugi pochylił się wczoraj nad kwestią przejęcia przez spółkę kontroli nad ZAK (dawniej Zakłady Azotowe Kędzierzyn). Dwa tygodnie temu, podczas pierwszego posiedzenia rady w tej sprawie, jej członkowie nie byli całkiem przekonani co do zasadności takiej transakcji i poprosili zarząd o dodatkowe informacje. Przedstawione dokumenty najwyraźniej rozwiały wątpliwości, ponieważ tym razem decyzja zapadła jednogłośnie.
W najbliższy poniedziałek, 4 października, decyzję w sprawie zakupu 30 mln akcji ZAK przez Azoty ma podjąć NWZA spółki. Rozstrzygnięcie łatwo jednak przewidzieć, bo Skarb Państwa, będący zwolennikiem transakcji, kontroluje (bezpośrednio oraz przez Naftę Polską i PGNiG) 62,75 proc. tarnowskich zakładów. Później konieczna będzie też zgoda UOKiK, ale i ona wydaje się czystą formalnością.
W efekcie jeszcze w tym roku ZAK może trafić do grupy Azotów Tarnów. Objęcie w drodze oferty prywatnej 30 mln akcji zakładów z Kędzierzyna (po 5 zł za sztukę) oznaczać będzie, że małopolskie przedsiębiorstwo będzie kontrolować 52 proc. podwyższonego kapitału ZAK.
[srodtytul]Niezaspokojony apetyt[/srodtytul]
Zdaniem analityków przejęcie kędzierzyńskich zakładów nie zaspokoi jednak apetytów Azotów Tarnów. – Spółka będzie chciała zapewne kupić także nawozową część Anwilu – powiedział Paweł Burzyński z DM BZ WBK.O tym, że będące pod kontrolą Orlenu (84,8 proc.) zakłady z Włocławka są na sprzedaż, wiadomo od około dwóch lat. Kilka miesięcy temu płocki koncern próbował pozbyć się Anwilu, a potencjalnym nabywcą były Zakłady Azotowe Puławy. Strony nie porozumiały się jednak co do ceny i do transakcji nie doszło. Teraz Orlen prowadzi analizy dotyczące podziału Anwilu na część nawozową i petrochemiczną. Pierwszą mógłby wystawić pod młotek.