Import stali zza wschodniej granicy to rosnący problem dla zlokalizowanych w Polsce hut. Firmy z Rosji, Ukrainy, Białorusi, a także Chin, nie ponoszą kosztów unijnej polityki klimatycznej, a spadek popytu wewnętrznego i korzystne relacje kursowe tym bardziej skłaniają je do zwiększania eksportu.
Zagrożenie ze Wschodu
Jak przyznaje Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, we współpracy z europejskim odpowiednikiem (Euroferem) trwają prace nad wnioskiem o wszczęcie postępowania mającego skutkować nałożeniem ceł antydumpingowych. Nie chce jednak ujawniać szczegółów.
Według szacunków HIPH na 9 mln ton stali przywiezionej do Polski w 2014 r. 2,4 mln pochodziło zza wschodniej granicy. Dzienniak podkreśla, że import z kierunków wschodnich rośnie, a stosowane mechanizmy obronne nie spełniają oczekiwań.
Przykładem jest pierwszy przetarg na zakup rur przez Gaz-System. Gra idzie o 1,8 mld zł netto w latach 2015–2018. Na kontrakty zęby ostrzą sobie giełdowe Ferrum i Izostal. Jako sukces odebrano wprowadzenie do specyfikacji istotnych warunków zamówienia zapisu pozwalającego odrzucić oferty, jeżeli co najmniej połowa towarów nie będzie pochodzić z krajów Unii Europejskiej. Pierwsze miejsce w przetargu zajęła spółka z włoskiej grupy Galperti, której Izostal i Ferrum zarzucają brak możliwości realizacji dostaw i posiłkowanie się rurami z Chin. Drugie zajął Metinvest – koncern z hutami położonymi głównie na Ukrainie. Izostal odwołał się do Krajowej Izby Odwoławczej, ale bezskutecznie. Firma analizuje właśnie pisemne uzasadnienie KIO i rozważa podjęcie kolejnych kroków.
Bez mocarstwowych planów
Tymczasem Metinvest właśnie poinformował o otwarciu przedstawicielstwa w Katowicach. Koncern jest u nas obecny od dekady, dostarczając stal przez pośredników. Polskie huty obawiają się, że będzie próbował zwiększać pozycję na naszym rynku. Jego roczna produkcja jest większa niż wszystkich hut w Polsce razem wziętych.