Ciasny rynek pracy zmniejsza ryzyko kryzysu gospodarczego

Produkt krajowy brutto Polski w 2023 r. ledwie drgnie, przy czym może to być drgnięcie w dół – nie licząc pandemicznego 2020 r., byłby to pierwszy taki przypadek od połowy lat 90. XX wieku. Ale słabość polskiej gospodarki będzie nieco pozorna.

Publikacja: 01.01.2023 21:00

Ciasny rynek pracy zmniejsza ryzyko kryzysu gospodarczego

Foto: Adobe Stock

Produkt krajowy brutto Polski, szeroka miara aktywności w gospodarce, zwiększy się w 2023 r. realnie o zaledwie 0,5 proc. Takie są, średnio rzecz biorąc, prognozy 27 ankietowanych przez „Parkiet” zespołów analitycznych i indywidualnych ekonomistów. Jak co roku różnice w scenariuszach makroekonomicznych są spore, co odzwierciedla wysoki poziom niepewności. Pomijając skrajne prognozy, pesymiści oczekują, że PKB może w nadchodzącym roku zmaleć o 0,5 proc., optymiści oczekują zaś zwyżki o 1,5 proc. Ale niezależnie od tego, który z tych scenariuszy się zrealizuje, 2023 r. zapowiada się jako jeden z najmniej udanych dla polskiej gospodarki od 1995 r. Od tego czasu bowiem Polska tylko raz, w naznaczonym pandemią koronawirusa 2020 r., doświadczyła spadku PKB. Najmniejszą jak dotąd zwyżkę tego wskaźnika, o 0,9 proc., GUS odnotował z kolei w 2012 r. Co więcej, wyjątkowo ostre jest prognozowane przez ekonomistów na 2023 r. hamowanie gospodarki. W minionym roku aktywność w polskiej gospodarce zwiększyła się bowiem, według obecnych szacunków, o 4,7 proc.

W rzeczywistości nawet pesymiści nie oczekują drastycznego pogorszenia koniunktury w polskiej gospodarce w stosunku do ostatnich miesięcy 2022 r. – Fakt, że w całym 2023 r. wzrost wyniesie według naszych prognoz zaledwie 0,6 proc. rok do roku, to efekt bardzo niskiego punktu startowego w I kwartale, podobnie jak wysoka dynamika PKB w 2022 r. była efektem wysokiego punktu startowego. Innymi słowy, roczne dynamiki – zresztą nie pierwszy raz – zaburzają obraz – tłumaczy Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego. Odnosi się do tego, że w I kwartale mijającego roku PKB po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych był aż o 4,3 proc. większy niż w IV kwartale 2020 r. To miało bardzo silny pozytywny wpływ na zwyżki PKB w ujęciu rok do roku w kolejnych kwartałach (to tzw. efekt przeniesienia). W I kwartale 2023 r. z dużym prawdopodobieństwem PKB będzie mniejszy niż w ostatnim kwartale br., co wpłynie ujemnie na zmiany PKB rok do roku. – W 2022 r. efekt przeniesienia dodał do dynamiki PKB ponad 3 pkt proc., a w 2023 r. odejmie 1–1,5 pkt proc. Można więc powiedzieć, że wzrost PKB o 5 proc. w 2022 r. jest równy wzrostowi o 0,5 proc. w 2023 r. – wyliczał podczas noworocznej debaty „Parkietu” Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

Rok ożywienia

Wspomniany I kwartał wyznaczy, jak obecnie oceniają ekonomiści, dno spowolnienia gospodarczego. – Będzie to związane z kolejną falą podwyżek cen energii w kraju, spodziewaną recesją w Niemczech oraz mniejszym niż dotychczas wpływem wakacji kredytowych, które będą obejmowały jeden miesiąc w kwartale, a nie dwa. Kolejne kwartały powinny już być lepsze, między innymi dzięki spadkowi inflacji, który poprawi realną dynamikę wynagrodzeń, a także dzięki spodziewanemu otwarciu Chin po polityce zero-covid – tłumaczy Kalisz. – Począwszy od II kwartału, gospodarka powinna stopniowo przyspieszać, choć niekoniecznie będzie to dynamiczne odbicie. Paradoksalnie więc przyszły rok ma szansę być rokiem ożywienia gospodarczego – podkreśla.

Tego samego zdania jest Rafał Benecki, główny ekonomista w ING Banku Śląskim. – Jest dużo nieścisłości statystycznych, które utrudniają ocenę kondycji gospodarki. Jest możliwe, że w IV kwartale 2022 r. i w I kwartale 2023 r. PKB będzie malał, czyli dojdzie do tzw. technicznej recesji. Kolejne kwartały powinny jednak być już lepsze, wzrost kwartał do kwartału będzie mniej więcej taki, jak średnio w przeszłości – mówił niedawno na antenie Parkiet TV.

Piotr Bujak podczas wspomnianej debaty zauważył, że pod tym względem 2023 r. będzie lustrzanym odbiciem 2022 r. – Zamiast zanotowanego w minionym roku spektakularnie dobrego początku, a następnie stopniowego hamowania, tym razem możemy zacząć od brnięcia w błocie technicznej recesji, ale później powrócimy na utwardzoną solidnymi fundamentami ścieżkę szybszego wzrostu – tłumaczył.

Dezinflacyjny refren

Ta symetria dotyczyć ma również inflacji, która w 2023 r. pozostanie najbardziej emocjonującą zmienną makroekonomiczną. O ile w 2022 r. inflacja konsekwentnie (pomijając luty, gdy w życie weszła rozszerzona tarcza antyinflacyjna) przyspieszała, o tyle w najbliższym roku – od marca – powinna systematycznie hamować. Stąd ekonomicznym słowem roku będzie prawdopodobnie „dezinflacja”.

To, jak szybko inflacja będzie opadała ze szczytu, który wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wyznaczy w lutym w okolicy 20–21 proc. rok do roku, jest jednak wysoce niepewne. Listopadowa projekcja NBP (czyli prognoza Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych banku centralnego, sporządzona przy założeniu, że stopy procentowe pozostaną niezmienione) sugerowała, że w 2023 r. wzrost wskaźnika cen konsumpcyjnych (CPI) wyniesie średnio 13,1 proc., po 14,5 proc. w 2022 r., przy czym w IV kwartale miał wynosić już tylko 8 proc. – Projekcja jest w mojej ocenie optymistyczna – powiedziała podczas wspomnianej debaty „Parkietu” prof. Joanna Tyrowicz, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego, członkini Rady Polityki Pieniężnej. Jak podkreśliła, projekcja opiera się na założeniu, że złoty będzie się umacniał, a ceny nośników energii będą systematycznie spadały.

Część ekonomistów uważa jednak, że założenia NBP są racjonalne. Widzą też inne źródła dezinflacji. – Nasze prognozy wskazują na nawet silniejsze wyhamowanie inflacji (niż projekcja – red.), do około 6 proc. na koniec roku. Średnio to będzie około 12 proc. Po pierwsze, zakładamy wygasanie wzrostu cen żywności ze względu na wysoką bazę odniesienia oraz to, że globalne ceny surowców żywnościowych stabilizują się albo nawet spadają. Mamy też dość płaską trajektorię dla cen ropy, co oznacza, że ich roczna dynamika będzie malała. Tak samo dynamika cen nośników energii. Ona powinna spaść z około 50 proc. rok do roku teraz do 17 proc. za rok, nawet z uwzględnieniem przywrócenia stawek VAT – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. – Liczę się z tym, że figle może płatać nam ciągle inflacja bazowa (nieobejmująca cen energii i żywności – red.). Ale i ona powinna wyraźnie się zmniejszać w związku z efektem wysokiej bazy odniesienia i prawdopodobnym spadkiem konsumpcji w pierwszej połowie 2023 r. Zakładamy, że na koniec 2023 r. może być w okolicy 4,4 proc. – dodaje.

Mediana prognoz w noworocznej ankiecie „Parkietu” jest jednak bliższa projekcji NBP: wskazuje, że inflacja średnio w 2023 r. wyniesie 13,8 proc. rok do roku. – Moją wiarę w scenariusz dezinflacji podkopały dane z rynku pracy. Nawet jeśli wyrzuci się energetykę i górnictwo, dynamika płac jest w okolicy 13 proc. rok do roku. To będzie ciągnęło ceny usług pracochłonnych (i inflację bazową – red.). Po drugie, mam wątpliwości, czy wzrost cen żywności będzie tak mocno opadał. W tym sektorze, gdzie praktycznie nie ma bariery popytu, szok energetyczny jeszcze się przefiltrowuje. Dlatego widzę inflację na koniec przyszłego roku na poziomie 10 proc., a średnio w 2023 r. – blisko 15 proc. – mówi Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku.

Duży wpływ na ścieżkę inflacji w 2023 r. mogą mieć ponownie – tak jak w 2022 r. – decyzje rządu. Z początkiem roku wygaszona została wprawdzie tarcza antyinflacyjna (czasowe obniżki podatków pośrednich) w odniesieniu do cen paliw i nośników energii, ale w odniesieniu do cen żywności ma być wygaszona z końcem czerwca. To jednak oznaczałoby wzrost cen żywności niedługo przed wyborami parlamentarnymi, stąd część ekonomistów nie wyklucza, że ta część tarczy zostanie utrzymana dłużej.

Czytaj więcej

Przełom lat, czas nadziei

Erozja dochodów

W 2022 r. inflacja budziła emocje nie tylko przez bezpośredni wpływ na nasze portfele, ale też pośrednio, przez jej znaczenie dla kształtu polityki pieniężnej. W nowym roku tego drugiego elementu już nie będzie. Zaledwie jeden z uczestników noworocznej ankiety „Parkietu” spodziewa się w 2023 r. podwyżki stóp procentowych – i to symbolicznej, o 0,25 pkt proc., do 7 proc. Większe jest prawdopodobieństwo, że na koniec br. stopa referencyjna NBP będzie niżej niż obecnie. Jej obniżki – maksymalnie o 1,25 pkt proc., ale najczęściej o 0,5 pkt proc. – spodziewa się 11 uczestników naszej ankiety. Większość jednak zakłada, że w 2023 r. RPP w ogóle nie będzie stóp zmieniała.

Argumentem, który mógłby skłonić Radę do obniżki stóp pod koniec 2023 r., byłby istotny wzrost bezrobocia. Ryzyko nadmiernego schłodzenia gospodarki, które uderzyłoby w rynek pracy, było bowiem powodem przerwania przez RPP cyklu podwyżek w październiku 2022 r. Większość ekonomistów uważa jednak, że bezrobocie w Polsce pozostanie historycznie niskie. – Buforami chroniącymi przed znacznym wzrostem bezrobocia są duża liczba nieobsadzonych etatów w punkcie wyjściowym, trwający od lat spadek liczby osób w wieku produkcyjnym oraz możliwa dezaktywizacja zawodowa w reakcji na cięcia etatów – tłumaczą analitycy z Santander BP. Jakub Borowski podkreśla, że stabilność rynku pracy to czynnik, który nie pozwoli mówić o kryzysie gospodarczym w Polsce nawet w warunkach recesji.

Gospodarstwa domowe muszą się jednak liczyć z tym, że przez cały 2023 r. albo większą jego część wzrost płac nie dotrzyma kroku inflacji. To będzie oznaczało spadek siły nabywczej dochodów. To, w połączeniu z minorowymi nastrojami konsumentów, stoi za prognozami ekonomistów, że w 2023 r. mocno zwolni wzrost konsumpcji. Przeciętnie uczestnicy ankiety „Parkietu” oceniają, że wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych zwiększą się o zaledwie 0,7 proc., po około 4 proc. w 2022 r. Nie brakuje też jednak prognoz ich spadku. Tego zaś, pomijając 2020 r., gdy możliwości konsumpcji były ograniczone, od 1995 r. w Polsce nie było.

Prognozy gospodarcze
Inflacja poniżej oczekiwań, ale wciąż zbyt wysoka
Prognozy gospodarcze
Stagnacja w przemyśle to jedno ze źródeł szybkiego spadku inflacji. Kwietniowe prognozy ekonomistów
Prognozy gospodarcze
Ożywienie w polskiej gospodarce będzie pełne paradoksów
Prognozy gospodarcze
Hamulce wzrostu gospodarczego puszczają powoli. Prognozy na marzec
Prognozy gospodarcze
Polska gospodarka się rozpędza. Konsumenckie eldorado kołem zamachowym
Prognozy gospodarcze
Presja inflacyjna wciąż nie wygasła. Prognozy makro na grudzień