Podobną prognozę jednej obniżki o 25 punktów bazowych na kwartał, acz bez cięcia we wrześniu, mają ekonomiści Credit Agricole Bank Polska, zwycięzcy ostatniej edycji konkursu prognoz kwartalnych na najlepszych analityków makroekonomicznych. Analitycy banku spodziewają się, że cięciem głównej stopy NBP do 4,25 proc. w II kwartale 2026 r. Rada zakończy okres luzowania stóp procentowych. – Zakładamy że to jest stopa równowagi dla dość mocno rozkręcającej się gospodarki, która będzie wywierać presję popytową – komentuje Jakub Borowski, główny ekonomista banku. – Przy stopie 4,25 proc., czyli realnie poniżej 2 proc., będzie można gospodarkę utrzymać w ryzach, czyli nie doprowadzić do silnego odbicia inflacji w górę w kolejnych latach – wyjaśnia. To o tyle ciekawe, że podczas konferencji po lipcowym posiedzeniu RPP prezes Glapiński snuł wizje docelowego poziomu dla głównej stopy NBP nawet na poziomie około 3 proc., o ile tylko inflacja będzie w danych i prognozach cały czas w celu 2,5 proc.
Gospodarka na 3,5+
Analitycy ankietowani przez „Parkiet” spodziewają się średnio rzecz biorąc bardzo solidnego wzrostu gospodarczego Polski. Mediana ich prognoz to realny wzrost o 3,7 proc. r./r. w III i IV kwartale 2025 r. oraz pierwszym 2026 r. i 3,5 proc. w II kwartale. Co warto zauważyć, de facto nic się tu nie zmieniło względem kwietniowej rundy prognoz, gdy również oczekiwano wzrostu w okolicach 3,7 proc. r./r. Ten realny wzrost będzie napędzany przez wysoką dynamikę inwestycji (mediana prognoz w okolicach 8-10 proc. r./r. w najbliższych czterech kwartałach), przy jednocześnie solidnej konsumpcji prywatnej na poziomie około 3,5 proc. r./r. oraz poprawie popytu zewnętrznego.
– W przypadku wszystkich głównych czynników wzrostu widzimy dobre perspektywy – komentuje Jakub Borowski z Credit Agricole BP. Jak wyjaśnia, otoczenie zewnętrzne powinno się stopniowo poprawiać. – Nie zakładamy żadnych drastycznych scenariuszy jeśli chodzi o cła. Sądzimy, że Unia Europejska porozumie się z administracją prezydenta Trumpa, jest na dobrej drodze – wyjaśnia. Konsumpcja? Ta będzie, jak mówi Borowski, na „autopilocie”. – Gospodarstwa domowe będą już oszczędzać mniej niż w 2024 r. i konsumpcja będzie mniej więcej zgodnie z dynamiką realnego funduszu płac. Tempo wzrostu płac spowolni, ale inflacja również będzie wyraźnie niższa niż obecnie – przewiduje. Z kolei inwestycje będą rosły solidnie przede wszystkim ze względu na rozkręcający się cykl wydatkowania funduszy unijnych, a także środki z Krajowego Planu Odbudowy.
To wszystko przy stabilnej stopie bezrobocia rejestrowanego, na poziomie około 5 proc. Tu zaznaczmy, że choć wstępne dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej za czerwiec negatywnie zaskoczyły – stopa bezrobocia wyniosła 5,1 proc., choć prognozy zakładały jej sezonowy spadek do 4,9 proc. – to prawdopodobnie nie był to sygnał pogorszenia sytuacji na rynku pracy, a wynik zmian regulacyjnych. Jak wyjaśniają ekonomiści banku Pekao, od czerwca weszła w życie reforma urzędów pracy, która zakłada m.in. możliwość rejestracji rolników czy rejestrację według miejsca zamieszkania, a nie jak dotychczas według miejsca zameldowania. Rynek pracy wysyła jednak inne nie najlepsze sygnały, m.in. o słabym popycie na pracę, widoczne choćby w danych o przeciętnym zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw. Jak zauważają ekonomiści PKO BP, liczba wakatów jest wyraźnie niższa niż przed rokiem, szczególnie w branży transportowej, pracownicy są mniej skłonni do zmiany miejsca pracy, a liczba osób zwolnionych z przyczyn zakładu pracy wzrosła przez rok o około 10 proc. W popycie na pracę można spodziewać się pewnej poprawy bliżej końca roku, wraz z rozkręcaniem się impulsu inwestycyjnego.