Program Rodzina 500+ po ponad pięciu latach od jego uruchomienia nie przestaje budzić kontrowersji. Jasne jest, że jego zasadniczy cel – zwiększenie dzietności – nie został osiągnięty. Co do tego złudzeń nie ma już nawet rząd PiS. Z drugiej strony do gospodarstw domowych w ramach tego „absolutnie rewolucyjnego" programu (to słowa Marleny Maląg, minister rodziny i polityki społecznej) trafiło już ponad 150 mld zł, a to musiało wywołać jakieś skutki społeczno-ekonomiczne. Problem w tym, że były to skutki zarówno pozytywne, jak i negatywne, a powszechny charakter i sposób wprowadzenia programu utrudnia ich oszacowanie – na co wielu ekonomistów zwracało uwagę już w 2016 r. Sprawę komplikuje dodatkowo to, że oceny wymagają też koszty alternatywne programu 500+. Redukcję ubóstwa czy poprawę sytuacji bytowej dzieci w Polsce dałoby się prawdopodobnie osiągnąć innymi metodami, często tańszymi, a zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyć na inne cele społeczne. Jednocześnie powszechność świadczeń dla rodzin (korzysta z nich ponad 6,5 mln dzieci) sprawia, że wrosły one mocno w oczekiwania społeczne. To zaś do dyskusji o 500+ wprowadza komponent emocjonalny, który utrudnia ocenę faktów.
Próby dobrania losowej próby
W ostatnich dniach dyskusja o skutkach 500+ rozgorzała na nowo za sprawą trzech publikacji naukowych dotyczących wpływu tego programu na aktywność zawodową kobiet, a także wywiadu prof. Joanny Tyrowicz z UW i grupy badawczej GRAPE. Portalowi 300gospodarka.pl ekonomistka powiedziała, że głównym ekonomicznym skutkiem 500+ był „kolosalnie negatywny efekt dla rynku pracy w okresie dwóch, trzech lat: spadek o 2–3 pkt proc. na podaży pracy kobiet". Powołała się przy tym na nowe badania Filipa Premika, doktoranta na Uniwersytecie w Minnesocie (UoM) i członka GRAPE. Ta wypowiedź wywołała burzę, bo...artykuły Premika są dwa. A jeden z nich stwierdza, że „wprowadzenie zakrojonego na dużą skalę programu świadczeń na dzieci ma znikomy wpływ na podaż pracy kobiet i niemal zerowy wpływ na podaż pracy mężczyzn" .
Artykuł badacza z UoM sugeruje, że 500+ lekko zwiększyło liczbę godzin pracy matek dzieci w wieku szkolnym (co można wiązać z większym budżetem na zajęcia pozalekcyjne), ale nieco zmniejszyło aktywność zawodową zamężnych matek młodszych dzieci. Wszystko to dotyczy jednak wpływu 500+ na aktywność zawodową beneficjentów bezpośrednio po uruchomieniu tego programu, a dokładnie w III kwartale 2016 r. (świadczenia zaczęły być wypłacane w II kwartale, ale wiele osób otrzymało je z opóźnieniem). Taki dobór okresu badawczego autor tłumaczy tym, że w kolejnych kwartałach w próbie mogłyby się znaleźć gospodarstwa domowe, których decyzje prokreacyjne były już pod wpływem programu Rodzina 500+. To zaś sprawiłoby, że próba badawcza nie byłaby losowa.
Autor podkreśla też, że na dłuższą metę należy spodziewać się nasilenia negatywnego wpływu programu 500+ na aktywność zawodową kobiet. Teoretyczny mechanizm jest oczywisty: dodatkowy dochód z tytułu świadczeń dla dzieci może sprawiać, że osoby wykonujące niskopłatną i mało satysfakcjonującą pracę mogą uznać ją za nieopłacalną. Ale – jak podkreśla ekonomista z GRAPE – w okresie, którego dotyczyło jego badanie, część rodzin mogła uważać program 500+ za przejściowy, a więc nie brała go pod uwagę w planowaniu aktywności zawodowej. A nawet te rodziny, które wierzyły w trwałość programu, nie podejmowały decyzji dotyczących tego, kto i ile powinien pracować, z dnia na dzień. Na dłuższą metę jednak dodatkowy dochód z tytułu świadczeń dla dzieci może sprawiać, że osoby, które stracą pracę, mniej aktywnie będą szukały nowego zatrudnienia, co przełoży się na słabsze efekty tych poszukiwań. Takie konsekwencje flagowego programu PiS siłą rzeczy mogły się ujawnić dopiero z czasem. I to o nich mówiła we wspomnianym wywiadzie prof. Tyrowicz.
Lepsze warunki pracy
Ta teza jest spójna z drugim, świeżym artykułem Filipa Premika, wedle którego program Rodzina 500+ obniżył stopę aktywności zawodowej kobiet o ponad 2 pkt proc. po pierwszych dwóch latach działania i o około 4 pkt proc. po czterech latach. Był to przede wszystkim efekt zniechęcenia części kobiet bez pracy do poszukiwania zatrudnienia. Autor zwraca uwagę, że oprócz tego bezpośredniego efektu wystąpić mógł też efekt pośredni: mniejsza podaż pracowników skłoniła pracodawców do poprawy warunków pracy, co ograniczyło spadek wskaźnika aktywności zawodowej kobiet do około 2,5 pkt proc. w porównaniu z sytuacją, gdyby programu 500+ nie było. Wbrew pozorom ten wniosek nie kłóci się z faktem, że od 2016 r. wskaźnik aktywności zawodowej kobiet w wieku od 20 do 64 lat utrzymuje się w trendzie lekko wzrostowym (na koniec 2019 r. wynosił 67,3 proc., w porównaniu z 66,2 proc. na koniec 2015 r.). Za tym zjawiskiem stał bowiem wyłącznie wzrost aktywności kobiet bez dzieci do 18. roku życia. Aktywność kobiet kwalifikujących się do programu 500+ zmalała o około 3 pkt proc. do 2017 r., po czym się ustabilizowała. Przy tym według Premika najbardziej spadła w przypadku matek z dużych miast (bo wcześniej była tam najwyższa) i kobiet samotnie wychowujących dzieci.