Kurs naszej waluty względem euro wahał się wokół poziomu 4,0, który zresztą działa niczym magnes na notowania także w długiej perspektywie – począwszy od stycznia 2010 r. Co ciekawe, nasza waluta nawet nieco umocniła się względem dolara, a także franka szwajcarskiego. Jeśli chodzi o dolara, to jest to o tyle zrozumiałe, że amerykańska waluta była wczoraj wyraźnie w niełasce na światowych rynkach.
Kurs EUR/USD zbliżył się do lokalnego szczytu z początku miesiąca (1,4573), co jest efektem m.in. przeniesienia się punktu ciężkości obaw z obrzeży strefy euro na zadłużenie USA i przeciągające się polityczne targi nad podniesieniem dopuszczalnego pułapu długu. Pewne uspokojenie obaw o strefę euro przyczyniło się z kolei do stabilizacji notowań uważanego za bezpieczną przystań franka. Trudno tu jednak mówić o przełomie. W każdej chwili może dojść do ataku na niedawne szczyty trendu.