W pewnym sensie sytuację łagodzi Nikkei, który po słabszym środku notowań zakończył dzień wzrostem cen o ponad 1 proc. oraz kontrakty indeksowe w USA, które wyszły na małe plusy. Faktem jest jednak, że przebieg wczorajszej sesji w Stanach nie sprostał oczekiwaniom polskich graczy.

Proszę mnie nie pytać o powody takiego zakończenia notowań w Stanach, bo trudno znaleźć powód dla zmiany indeksu o 1 proc. w przypadku średniej przemysłowej, lub nawet jeszcze mniej w przypadku SP500. Gdy przed sesją indeksy traciły na wartości mówiło się o wynikach Morgan Stanley, które rozczarowały. Coś w tym było, bo branża finansowa I kwartał kończyła jednak nieco lepiej od prognoz. Tym razem to się nie sprawdziło. Później, gdy ceny już rosły, mówiło się, że wzrost to reakcja rynku na dane o wyższych cenach nieruchomości. Było to już nieco naciągane. Po pierwsze, rynek akcji nie reaguje tak gwałtownie na poszczególne publikacje dotyczące cen na rynku nieruchomości. Po drugie, sprawa Morgan Stanley już nie była aktualna? Była. Gdy przeczytamy komentarze po sesji, która ostatecznie zakończyła się spadkiem indeksów ponownie na pierwszy plan wysuwa się wyniki MS, jaką główną przyczynę gorszych nastrojów.

Kto ma ochotę niech drąży, choć to do niczego nie doprowadzi, bo zmiany wartości indeksów w zakresie jednego procenta równie dobrze mogą mieć charakter losowy, a szukać argumentów dla zmian losowych to już karkołomny pomysł. Szkoda czasu, bo i tak żadnej wartości poznawczej to nie będzie miało. Bo, w końcu po to poszukuje się przyczyn zmian. By w przyszłości, reagować na podobne przyczyny zgodnie z rynkiem. Trochę to złudne, ale są tacy, którzy nadal szukają.

Po sesji swoje wyniki podał Ebay oraz Apple. W obu przypadkach reakcja rynku była pozytywna. W obu wypadkach oczekiwania analityków zostały przekroczone.

Co do naszej sesji, to wydaje się, że w najlepszym razie zaczniemy na poziomie wczorajszego zamknięcia. Otwarcie zresztą jest tu znaczenie mniej ważne. Nadal liczy się zachowanie cen względem poziomu wsparcia. Wzrost cen przedłuży okres niepewności. Atak na wsparcie wszystko by wyjaśnił, ale musimy na niego poczekać. W tej chwili każda ze stron ma jakieś argumenty, choć wydaje się, że ta popytowa ma ich nieco więcej. Dziś raczej nie zobaczymy rozstrzygnięcia.