Co do rozwoju sytuacji zdania są podzielone: jedni twierdzą, że kurs szybko przebije 10 tys. USD za tonę, ponieważ gdzieś trzeba lokować dodrukowywane dolary. Drudzy – że rosnąca bańka pęknie z hukiem.Zwyżka kursu pozytywnie przekłada się na wyniki KGHM – lubińskiego koncernu, który znajduje się w pierwszej dziesiątce producentów miedzi na świecie. Cena sprzedaży surowca jest ustalana bezpośrednio na podstawie kursu na Londyńskiej Giełdzie Metali. Koszt produkcji miedzi przez KGHM to około 13 tys. zł za tonę.
Lubińskie przedsiębiorstwo podkreśla, że kurs miedzi na światowych giełdach będzie w przyszłym roku mocno rozchwiany. Dlatego KGHM zabezpieczył część produkcji aż do połowy 2013 roku. Instrumenty chronią przed spadkiem kursu, pozwalają też na zarabianie na zwyżce notowań – ale do pewnej granicy. W I połowie 2011 roku limitami są poziomy 9,5 tys. i 9,6 tys. USD za tonę.
Wysokie ceny czerwonego metalu to już gorsza wiadomość dla jego przetwórców – rośnie bowiem zapotrzebowanie na kapitał obrotowy, a wyroby przegrywają z tańszymi zamiennikami. Tak jest w wypadku kontrolowanego przez Romana Karkosika Hutmenu – producenta miedzianych rur instalacyjnych. Klienci, jeśli mogą, rezygnują z nich na rzecz rur z tworzyw sztucznych.
Ceny aluminium podlegały w tym roku mocnym wahaniom. Pod koniec I półrocza kurs zjechał z ponad 2,4 tys. USD za tonę do 1,8 tys. USD. W II połowie roku cena sukcesywnie – z niewielkimi korektami – rosła. Obecnie znów przekracza 2,4 tys. USD.
Po zamknięciu wydziału elektrolizy przez hutę w Koninie na początku ubiegłego roku w Polsce nie ma już producentów tego metalu, którzy zarabialiby na bezpośrednim wzroście notowań. Największym w naszym kraju przetwórcą aluminium – od prostych profili konstrukcyjnych do skomplikowanych opakowań dla branży spożywczej – jest grupa Kęty. W tej spółce ceny zakupu metalu do produkcji są kształtowane na podstawie notowań surowca na LME i aktualizowane co miesiąc. Na klientów zmian kursu nie można przerzucić tak szybko.