To dla Szczurka olbrzymie wyzwanie. Nie wiemy, czemu wziął tę ofertę. Nie przyjęły jej stare wygi polityki, jak np. Janusz Lewandowski czy Dariusz Rosati. Jan Krzysztof Bielecki woli pociągać za sznurki z tylnego fotela. Nie wzięli tego bagażu na plecy bywający na salonach szefowie banków: Zbigniew Jagiełło i Mateusz Morawiecki. Podobno inni też odmówili. Szczurek, o którym się mówi „minister z łapanki" dał się złapać na dzień przed expose premiera. Skoro jest tak dobrze w finansach to czemu inni tej oferty nie przyjęli...
Szczurek nie wiedział, co robi? Dał się oczarować pieśnią Rostowskiego?
Jeżeli wiedział, to jak pogodzi swoją wolnorynkowość w kwestiach finansów z socjalistycznymi zapędami Rostowskiego i demontażem OFE? Czy widzi pułapki przyjęcia tej ustawy? Jakie ma plany ma reformę KRUS i ZUS? Na reformę podatków? Już zapowiedział, że za kilka lat rząd wprowadzi kodeks podatkowy. No i fajnie. Ale wtedy ta koalicja może nie być u władzy, a nowej nawet z udziałem SLD, może nie udać się sklecić, patrząc na topniejące w oczach słupki poparcia dla PO.
Szczurek nie ma poparcia politycznego. Co chwila dostaje kolejne kuksańce od polityków z opozycji. Na razie to tylko zaczepki. Ale wkrótce debata budżetowa i wtedy to trzeba będzie po raz pierwszy się zmierzyć z brutalną rzeczywistością pozostawioną przez Rostowskiego.
Co zrobi Szczurek? Będzie wiernym przybocznym byłego ministra – będzie prostował krzywo zawieszone portrety poprzednika (jak podczas obejmowania MinFin), czy pokaże, że wie po co przyszedł i ostro zabierze się do stawiania finansów państwa na nogi.