Taka sytuacja ma miejsce przy zmianie ceny z 1 gr na 2 gr i odwrotnie. Chociaż słówko „inwestować" jest tu użyte nieco na wyrost, bo to z inwestowaniem nie ma wówczas nic wspólnego.
Jest zresztą jedną z zasad inwestowania skierowana głównie do początkujących inwestorów, aby nie inwestować w spółki groszowe. Nie przez przypadek te spółki zostały spółkami groszowymi. Zdecydowali przecież o tym ich akcjonariusze, sprowadzając ich notowania do bardzo niskich poziomów.
Często nie bez winy zostają dominujący akcjonariusze, którzy, mam wrażenie, często dla hecy, a będąc precyzyjnym, aby zdezorientować mniejszościowych akcjonariuszy spółki i zwiększyć potencjał spekulacyjny, dokonują splitu akcji, sprowadzając cenę akcji z kilkudziesięciu groszy lub kilku złotych do kilku groszy. Tłumaczenia zarządów spółek są wówczas kuriozalne i koncentrują się na bezsensownym „aby poprawić płynność na akcjach". Proceder taki kwitł także swego czasu na rynku NewConnect i był bardzo popularny jeszcze przed planowanym debiutem. Na szczęście giełda zakazała emisji takich akcji.
Teraz giełda chce doprowadzić sytuację do normalności wśród spółek już notowanych. Każda spółka, której notowania od 2014 r. będą poniżej 50 gr, musi liczyć się ze skierowaniem na listę alertów. Od 4 kwartału 2014 r. ten próg będzie wynosił 1 zł. Spółki będą też zobowiązane do przedstawienia programu naprawczego.
Oczywiście drogi dla spółki są dwie. Jedna to sztuczna manipulacja przy jednostkowej cenie akcji, czyli resplit. Niestety, to rozwiązanie ma tę wadę, że otwiera to drogę do dalszych spadków ceny akcji, co pięknie pokazał przypadek notowań FON-u. Spółka dokonała takiego resplitu 1:50, czyli inwestorzy otrzymali jedną nową akcję za każde 50 starych. Dzisiaj jedna „nowa" akcja FON-u jest warta 9 gr, czyli przeliczając to na „stare" akcje przed resplitem, grubo poniżej 1 gr. Oczywiście nie każdy resplit prowadzi do takich problemów, co pokazał przypadek LUG, który po scaleniu akcji w proporcji 1:25 wydostał się na dłużej z poziomów groszowych.