Nastroje amerykańskich inwestorów zostały poprawione przez Fed, który wczoraj opublikował swoje prognozy. Tak przynajmniej twierdzą serwisy amerykańskie, choć prawdę mówiąc rewizje prognoz są na tyle małe, że mieszczą się w ramach błędu statystycznego. Jak bowiem poważnie podejść do zmiany prognozy inflacji mierzonej PCE core z 0,9-1,6 do 1,0-1,3 proc. lub zmiany tempa wzrostu z PKB z 3,0-3,6 do 3,4-3,9 proc. A to były główne i największe zmiany prognoz. Rozpisywanie się na ten temat nie ma sensu. Owszem, jest to jakiś sygnał, że Fed patrzy łaskawszym wzrokiem na gospodarkę, ale faktycznie te wczorajsze rewizje prognoz niczego nie zmieniają. Nie mogą być z pewnością podstawą do jakiś konkretnych oczekiwań dotyczących polityki pieniężnej. Tu nadal scenariuszem bazowym jest wypełnienie do końca programu skupu obligacji w ramach QE2. Sytuacja na rynku pracy poprawia się, ale zbyt wolno, by Fed skłonny był do zmiany swojego nastawienia. Nawet wspomniane prognozy pokazują, że obecnie oczekiwane tempo wzrostu gospodarczego będzie jedynie w niewielkim stopniu wyższe od potencjalnego. Stąd nie należy na bazie tych prognoz snuć scenariuszy dynamicznego wzrostu liczby etatów, a tylko taka możliwość sprawiałoby, że Fed rozważyłby zakończenie programu przed wyznaczoną datą. Do końca czerwca czasu jest coraz mniej, a dotychczasowe informacje z rynku pracy wskazują na to, by wkrótce miesiąc w miesiąc pojawiało się po 250-300 tys. etatów.