Gdyby wykazać się zaciętością statystyka, to należałoby stwierdzić, że wczorajsze notowania w USA przejawiały istnienie przewagi po stronie podaży. Sprawa jest tu jednak mocno umowna. O ile bowiem indeks przemysłowy Dow Jones zakończył dzień spadkiem o 0,35 proc., a indeks S&P500 stracił 0,19 proc., to już Nasdaq zyskał 0,04 proc. Co o takiej sesji można napisać? Nic odkrywczego. Brak ruchu w jednym określonym kierunku sprawia, że te notowania nie mają wpływu na to, co dzieje się u nas. Inna sprawa, czy miałyby, gdyby ceny wzrosły? Ostatnio polski rynek jest mocno wybiórczy jeśli chodzi o podążanie za rynkami światowymi. Wyraźnie łatwiej przychodzi reagowanie na spadek. No, ale ten wczorajszy to nic takiego.

Ciekawą interpretacje wczorajszych danych o sprzedaży domów na rynku wtórnym podało kilka serwisów. Zdaniem autorów komentarzy wczorajsze dane okazały się rozczarowujące, gdyż zanotowano spadek sprzedaży używanych domów. Taka ocena mnie dziwi. Po pierwsze, wielkość sprzedaży wyniosła 4,59M wobec oczekiwanej wielkości wynoszącej 4,6M, a więc w najgorszym razie można mówić o tym, że dane były zgodne z oczekiwaniami, a więc już na tym poziomie nie ma mowy o rozczarowaniu. Jest inny element, który podkreśla problem analizowania publikacji. Czy spadek był rozczarowaniem? Może ktoś odpowiedzieć, że tak, bo oczekiwano wzrostu. Problem w tym, że ten spadek, to efekt pozytywnej rewizji danych za poprzedni miesiąc. Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie, czy lepszy jest spadek z 4,63 do 4,59M, czy wzrost z 4,57 do 4,6M? Moim zdaniem, dane można byłoby nawet uznać za nieco lepsze od prognoz, ale kto by tak się wdawał z analizę rewizji. Minus zamiast plusa załatwia całe wnioskowanie.

Wczorajsze notowania na GPW były kontynuacją powolnego spadku, jaki obserwowany jest od kilku dni. Przecena jest faktem, bo na kolejnych sesjach minima są coraz niżej, ale z drugiej strony te ślimacze tempo i faktycznie niewielka utrata wartości sprawiają, że nie ma powodów do niepokoju. Mimo kilku dni obniżki nadal znajdujemy się nad poziomem wsparcia. Nastawienie neutralne pozostaje w mocy. Czekamy na chwilę, aż rynek zdobędzie się na męską decyzję, w którą stronę chce się udać. Moim zdaniem kierunek wzrostowy ma całkiem spore szanse, ale póki nie pojawi się sygnał, który by to potwierdził, nie ma mowy o podejmowaniu na bazie tego decyzji. Sygnałem byłoby pokonanie szczytu z ostatniego piątku.