Jakże odmienny jest bieżący rok od poprzedniego. Przypomnijmy, że 2017 stał pod znakiem wyjątkowej sielanki rozumianej jako jednostajna zwyżka na większości giełd. Wszystko to było okraszone takimi hasłami, jak „globalne zsynchronizowane ożywienie gospodarcze" czy też „rajd Trumpa". A ten rok? Wszystko odwraca się stopniowo o 180 stopni. Pogorszenie danych makro (szczególnie w strefie euro), pokazywanie przez prezydenta Trumpa tego oblicza, którego tak bano się przed wyborami jesienią 2016 r., a o którym potem zapomniano (czyli dążenie do wojen handlowych), a wreszcie postępujące „ilościowe zacieśnianie" w wykonaniu amerykańskiego banku centralnego i wycofywanie się z QE przez EBC – wszystko to tworzy ciężkostrawną mieszankę dla rynków akcji. Po przełamaniu kolejnych linii trendu wzrostowego (pierwszej, obejmującej ubiegłoroczny jednostajny wzrost, i drugiej, obejmującej ostatnie dwa lata) światowy indeks giełdowy MSCI ACWI niebezpiecznie balansuje na poziomie tegorocznych dołków. Z książkowych schematów wynika, że przełamanie tego technicznego wsparcia mogłoby pociągnąć za sobą ruch w dół rzędu 10 proc. Być może po takim ewentualnym ruchu (który oczywiście nie jest przecież przesądzony) doszłoby wreszcie do „kapitu- lacji", takiej jak w połowie 2016 r., w okolicach referendum ws. brexitu, czy też po kra- chu w II połowie 2011 r. Wtedy załamanie nastrojów – sygnalizowane np. przez globalny sondaż BAML – było paradoksalnie okazją do zakupów. Kto wie, czy z takim scenariuszem nie należy się liczyć w dalszej części roku. ¶