Zapewne najbardziej istotnym aspektem kontraktów CFD, podobnie jak większości instrumentów pochodnych (w tym notowanych na GPW kontraktów terminowych), jest dźwignia finansowa, która sprawia, że wynik transakcji potrafi być wielokrotnie większy od zmiany kursu (w ujęciu procentowym). Wrażenie, zwłaszcza na początkujących traderach, robią przykłady transakcji pokazujące zarobki rzędu kilkuset procent w bardzo krótkim horyzoncie czasowym.
Trzeba jednak pamiętać, że operowanie dźwignią finansową jest równie efektowne, co niebezpieczne. Nadmierna dźwignia (rozumiana jako zbyt mały udział kapitału własnego w wartości transakcji) w połączeniu z nieumiejętnością kontrolowania strat (zdarzające się co jakiś czas straty to nieodłączny element handlu) to zapewne częsty powód bolesnych niepowodzeń początkujących traderów.
Ciekawe nawet bez dźwigni
Oczywiście odpowiednio dawkowana dźwignia jest potężnym narzędziem, ale nawet gdyby jej nie było, kontrakty CFD i tak oferowałyby inwestorom inne godne uwagi korzyści. Jedną z nich jest bogata oferta instrumentów bazowych. Niezależnie od par walutowych i surowców zwykle inwestorzy mogą przebierać w kontraktach CFD bazujących na akcjach różnorodnych spółek z najważniejszych giełd z całego świata, takich jak USA, Niemcy, Wielka Brytania, Francja, a nawet mniej popularnych parkietów, takich jak Czechy, Węgry czy Portugalia. Dzięki temu w łatwy i tani sposób można uzyskać tzw. ekspozycję portfela na różnorodne rynki zagraniczne. W przeszłości dla większości inwestorów indywidualnych takie okno na świat było właściwie nie do pomyślenia ze względu choćby na bariery techniczne i wysokie koszty związane z bezpośrednim handlem zagranicznymi akcjami.
Duże możliwości dywersyfikacji
Istotne jest przy tym to, że gracze mają dostęp do kontraktów bazujących nie tylko na indeksach giełdowych (czyli koszykach akcji), ale też na konkretnych akcjach. Dzięki temu korzyści z dywersyfikacji portfela mogą być jeszcze większe. Łatwo to zobrazować za pomocą wskaźników korelacji pokazujących, na ile walory poruszają się w tym samym rytmie. Przykładowo w ostatnich 12 miesiącach korelacja (liczona na bazie miesięcznych stóp zwrotu) między naszym rodzimym WIG20 a amerykańskim indeksem Nasdaq wyniosła 0,88 proc. (a więc była dość silna). Z kolei korelacja między WIG20 a wchodzącymi w skład amerykańskiego indeksu walorami spółki o tajemniczym symbolu BBBY (Bed Bath & Beyond – kontrakty CFD na jej akcje są w ofercie brokerów) wyniosła już zaledwie 0,45 (firma ta wyróżniła się wyjątkowo odpornym na zawieruchę na rynkach trendem zwyżkowym).
Zgodnie z teorią inwestowania, im mniejsza korelacja, tym większe korzyści z dywersyfikacji portfela (teoretycznie maleje ryzyko, niekoniecznie kosztem stopy zwrotu). Pod tym względem instrumenty CFD są atrakcyjne nawet dla tych graczy, którzy wolą się koncentrować na najlepiej znanym sobie polskim rynku – wówczas kontrakty te mogą stanowić cenne uzupełnienie.