Mowa o tych instytucjach, które mają w ofercie fundusze zarabiające na spadkach – indeksów, cen surowców, cen włoskich obligacji czy na kombinacji spadków wszystkich tych aktywów. Są to tzw. fundusze short (od zajmowania krótkich pozycji w kontraktach terminowych na wybrane instrumenty bazowe). Oferują je tak naprawdę trzy TFI – Quercus, Ipopema oraz Opera.
Zarabiać, gdy inni tracą
Pierwsze „shorty" uruchomiły w 2010 r. Ipopema TFI (dla Alior Banku) i Quercus. Są to fundusze zachowujące się odwrotnie do WIG20 dzięki inwestycjom w kontrakty terminowe na ten indeks (w przypadku Alior Short Equity – również w kontrakty terminowe na mWIG40). Jak ostatnio wyglądały ich wyniki? Od 30 kwietnia do 14 maja (ostatnia dostępna wycena obu funduszy) indeks warszawskich blue chips stracił ponad 4,6 proc., a Quercus Short i Alior Short Equity zarobiły odpowiednio ponad 5,3?proc. oraz 5 proc.
W okresach podwyższonej zmienności na rynkach fundusze tego typu mogą nie dawać stuprocentowego odwzorowania odwrotności stopy zwrotu z WIG20. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że ich wyniki zależą od dziennych wahań kontraktów terminowych, a na zmiennym rynku mogą one nie odzwierciedlać dokładnie zmian notowań instrumentu bazowego. Od momentu powstania obu funduszy stopa zwrotu z WIG20 wynosi -12 proc., Quercus short zarobił w tym czasie 5 proc., a Alior Short Equity ma taką samą wycenę, jak na początku.
Mocno nastawiony na spadki na rynkach jest też autorski fundusz Krzysztofa Rybińskiego, uruchomiony we współpracy z Opera TFI – Eurogeddon.
Jego twórca, wieszczący rychły rozpad strefy euro, zapewnia, że sam ulokował w nim swoje oszczędności. Choć Grecja trzęsie eurolandem w posadach, wspólna waluta wciąż jeszcze obowiązuje. Mimo to od pierwszej wyceny fundusz zarobił ponad 7 proc. przede wszystkim dzięki krótkim pozycjom na europejskie indeksy.