Zapytaliśmy branżę maklerską, ile otworzyła kont maklerskich IKE i IKZE w pierwszym półroczu. Wyniki to odpowiednio 88 tys. i 13 tys. Jak oceniasz te statystyki?
One mnie bardzo cieszą. Mam rachunek IKE od 2006 r. i zawsze uważałem, że to jest bardzo dobry produkt. Polacy mniej entuzjastycznie podchodzili do tego. Teraz ta kula śnieżna się powiększa. Ponad połowa naszych nowych klientów zakładających IKE i IKZE, nigdy wcześniej nie inwestowała. Najfajniejsza jest właśnie ta nowa grupa, czyli ludzie, którzy mają oszczędności i zastanawiają się, co z nimi zrobić. I decydują się na otwarcie IKE i IKZE. Coraz więcej instytucji udostępnia tego rodzaju rachunki, a to będzie z korzyścią dla całego rynku.
Nowi klienci przychodzą z ulicy?
Większość to klienci z naszej grupy bankowej, ale w tym roku zaobserwowaliśmy całkiem sporą grupę klientów z ulicy, jak mówisz, którzy przy okazji rachunków IKE i IKZE otwierali również rachunki bankowe.
Jeżeli ktoś już ma rachunek bankowy, to pierwszym pomysłem jest otwarcie IKE czy IKZE w mBanku. Rachunków IKE mamy trzy rodzaje, dla każdego jest coś do wyboru. Mamy rachunki IKE funduszowe, IKE maklerskie, a nawet rachunek IKE oszczędnościowy.
Jak wyglądają rachunki maklerskie IKE i IKZE? Klienci otwierają i zostawiają je, czy od razu coś na nich robią?
Jest grupa, która otwiera rachunki najczęściej pod koniec roku, bo jest strach, że ucieknie im limit wpłat. Te osoby wpłacają dosyć szybko środki. Jest też grupa klientów, którzy otwierają rachunki i zapominają o nich. Pytaliśmy ich, dlaczego tak robią. Najczęstszą odpowiedzią był brak czasu. Jak badaliśmy głębiej, to się okazało, że do końca nie wiedzą, co mają zrobić, w co zainwestować. Jednak rachunki IKE i IKZE mają większą liczbę aktywnych osób w stosunku do zwykłych rachunków maklerskich.