Nie zawsze nazwa funduszu mówi o ryzyku

Fundusze gotówkowe i pieniężne to bardzo zróżnicowana grupa, w której znajdują się zarówno rozwiązania ultrabezpieczne, jak i bardzo ryzykowne

Aktualizacja: 12.02.2017 21:13 Publikacja: 07.09.2012 06:00

Nie zawsze nazwa funduszu mówi o ryzyku

Foto: Adobe Stock

Fundusze gotówkowe, pieniężne, rynku pieniężnego i płynnościowe – tak różne nazwy mają rozwiązania zaliczane do jednej grupy, z założenia najbardziej bezpiecznej. Jednak straty, jakie poniosły niektóre fundusze na obligacjach firm budowlanych DSS i PBG skłaniają do bliższego przyjrzenia się tej grupie i zastanowienia się, w jaki sposób można zidentyfikować w nich ryzyko.

Przy wyborze funduszu z tej grupy nazwą można kierować się jedynie w przypadku „funduszy rynku pieniężnego". Prawo do jej używania mają tylko takie podmioty, które lokują środki zgodnie z ustawą, czyli w sposób bardzo bezpieczny. Ale w Polsce są tylko dwa takie fundusze: PKO Rynku Pieniężnego oraz SKOK Rynku Pieniężnego.

Niejednorodna grupa

W przypadku innych funduszy z tej grupy nazwa niewiele powie o ryzyku, a nawet może wprowadzić w błąd. W tej grupie są bowiem takie rozwiązania, które środki lokują głównie w obligacje korporacyjne o zmiennym oprocentowaniu (również te długoterminowe), bo zgodnie z przyjętą w Polsce klasyfikacją takie papiery mogą wchodzić w skład portfeli funduszy gotówkowych i pieniężnych. Chociaż w zasadzie fundusze, które w ten sposób inwestują powinny nazywać się funduszami obligacji korporacyjnych. Na rynkach rozwiniętych jest nawet specjalna kategoria funduszy dłużnych, które specjalizują się w inwestowaniu w papiery firm o wysokim oprocentowaniu. Są to fundusze obligacji typu „high yield", czyli inwestujące w tzw. obligacje śmieciowe. Niektórzy eksperci podkreślają, że rynek obligacji korporacyjnych w Polsce jest jeszcze zbyt płytki, żeby tworzyć fundusze koncentrujące się na tych papierach. Głównym problemem jest ich niska płynność, a także – w większości przypadków – brak ich ratingów (ocen).

Zawieszenie wypłat

Ryzyko, jakie wiąże się z inwestowaniem w fundusze, gdzie przeważają mało płynne papiery, najlepiej obrazuje przykład funduszu Idea Premium, który stracił na papierach DSS i PBG. Obecnie wykup jednostek w Idea Premium został zawieszony (na razie do 16 września) z powodu dużej ilości zleceń umorzenia przy jednoczesnym braku możliwości wypłaty środków. Idea TFI próbuje znaleźć chętnego do kupienia składników portfela funduszu. Na razie bez powodzenia. Można przypuszczać, że cała historia raczej źle się zakończy dla inwestorów. Nie wiadomo, ile pieniędzy włożonych do funduszu uda się odzyskać jego klientom. Czy można było uniknąć takich niespodzianek?

Zdaniem analityków akurat tych konkretnych upadłości nie sposób było przewidzieć. Jednak problemem dla niektórych funduszy okazał się zbyt duży udział tych papierów w portfelu. Groziło to utratą płynności i zablokowaniem wypłat dla klientów, co obecnie ma miejsce w przypadku jednego funduszu. Dlatego, zanim wybierzemy fundusz, który osiąga ponadprzeciętne wyniki, spójrzmy na udział płynnych papierów w jego portfelu w stosunku do tych, które musi on trzymać do zapadalności. Ich wysoki udział sprawia, że fundusz jest mniej narażony na konsekwencje nieprzewidzianych odpisów wartości składników portfela. To nie uchroni przed nieprzewidywalnymi wydarzeniami, ale np. pozwoli na dywersyfikację ryzyka.

Trzeba również sprawdzić, czy w portfelu udział papierów korporacyjnych jednego emitenta nie przekracza 2 proc. Warto zwrócić uwagę na to, czy są to bezpieczniejsze obligacje znanych i dużych firm (np. banków), czy też ryzykowne papiery wypuszczone na rynek przez małe spółki.

Poczekalnia dla pieniędzy

Natomiast jeżeli wybieramy fundusze gotówkowe i pieniężne ze względu na bardzo niskie ryzyko (a z reguły tak jest), to musimy pamiętać, że bezpiecznie zarządzane fundusze z tej grupy zarabiają w przybliżeniu tyle, ile wynosi rentowność bonów skarbowych, czyli ok. 4–5 proc. w skali roku (przy założeniu, że taki rezultat nie jest efektem strat wynikających z przeszacowań wartości portfela). Taki bezpieczny fundusz bardzo dobrze się sprawdza w przypadku lokowania środków na krótki okres, nadaje się także do przeczekania złej sytuacji w oczekiwaniu na pojawienie się ciekawej okazji inwestycyjnej. I na rynku jest kilka takich bezpiecznych funduszy (oprócz funduszy rynku pieniężnego) jak m.in.: ING Gotówkowy, Skarbiec Kasa czy Arka BZ WBK Ochrony Kapitału. Zaletą tego typu rozwiązań jest to, że umożliwiają one elastyczne zarządzanie środkami. Można w każdej chwili wypłacić z nich środki bez utraty profitów. A taki fundusz nawet w krótkich okresach powinien przynosić przyzwoite zyski, porównywalne z tymi z lokat bankowych.

Opinie

Paweł Niemiec , członek zarządu KBC TFI

Ryzyko w funduszach gotówkowych i pieniężnych wyraża się głównie ryzykiem stopy procentowej i kredytowym. To pierwsze, które informuje o wrażliwości funduszu na zmiany stóp, można dość łatwo zmierzyć duration portfela. Informacja taka nie jest standardowo podawana przez TFI w kartach funduszy, natomiast wynika pośrednio z informacji w półrocznych sprawozdaniach zawierających składy portfeli wraz z datami zapadalności poszczególnych instrumentów dłużnych. Trudniejszym do zmierzenia parametrem jest ryzyko kredytowe portfela. O ile w momencie zakupu obligacji komercyjnych ryzyko kredytowe papieru wartościowego jest na poziomie akceptowalnym, o tyle po kilku okresach odsetkowych sytuacja finansowa i wypłacalność emitenta może ulec diametralnej zmianie. Niemniej jednak ryzyko kredytowe podlega bieżącej ocenie przez fundusz, który podejmuje stosowne działania w celu jego ograniczenia. Ostatnich wpadek emitentów obligacji nie dało się przewidzieć. Ucierpiały bowiem firmy pracujące przy projektach infrastrukturalnych uznawanych za priorytetowe dla kraju. Nagromadzenie się takich przypadków w portfelu funduszu może spowodować utratę płynności i w efekcie zablokowanie wypłat dla uczestników. Przy analizie funduszy można spojrzeć na udział płynnych papierów w portfelu. Wysoki ich wolumen w stosunku do papierów, które fundusz jest zmuszony trzymać do zapadalności, sprawia, że jest mniej narażony na konsekwencje nieprzewidzianych przeszacowań i odpisów wartości składników portfela. I takiej oceny może dokonać także nieprofesjonalista wykazujący nieco większy poziom dociekliwości. To nie uchroni go w zupełności przed nieprzewidywalnymi wydarzeniami, ale np. pozwoli na dywersyfikację ryzyka.

Grzegorz Pułkotycki, analityk w DM?BZ?WBK

Po ostatniej fali upadłości emitentów obligacji i związanymi z tym odpisami, które skutkowały stratami m.in. w funduszach gotówkowych i pieniężnych, pojawia się pytanie, czy stanowią one realną alternatywę dla lokat bankowych? Biorąc pod uwagę średnią 12-mie- sięczną stopę zwrotu, która dla tego typu funduszy wynosi obecnie 4,8 proc., można stwierdzić, że niespecjalnie. Warto jednak pamiętać, iż jesteśmy po istotnej przecenie kilku funduszy z wymienionych powodów, a po drugie – najlepsi zarobili w ostatnim roku powyżej 8 proc. Pytanie czy warto? Jak wskazują Analizy Online (wg sprawozdań funduszy na koniec 2011), zdecydowana większość inwestuje w dług nieskarbowy. Tylko w siedmiu przypadkach ich udział nie przekraczał 10 proc. Jednak bardzo słabo rozwinięty rynek wtórny i co za tym idzie, konieczność utrzymywania obligacji praktycznie do wykupu implikuje ryzyko utraty wartości papierów w wypadku pogorszenia kondycji finansowej emitenta. Sposobem na zredukowanie ryzyka jest wybranie rozwiązań odznaczających się dużą dywersyfikacją portfela emitentów (także w ujęciu sektorowym). W wypadku upadku pojedynczej emisji jej mały udział (np. na poziomie 2–3 proc.) nie przekreśla szans na uzyskanie relatywnie wysokiej stopy zwrotu na całym portfelu. Inwestycje w obligacje korporacyjne warto zaczynać wtedy, gdy ich oprocentowanie jest wysokie po to, by wraz z poprawą sytuacji gospodarczej i spadkiem oprocentowania zarobić i na wzroście cen, i na odsetkach. W przypadku funduszy gotówkowych i pieniężnych, czyli rozwiązań dedykowanych inwestorom szukającym ochrony kapitału, decyzje inwestycyjne powinny być za każdym razem poprzedzone dokładną analizą statutu funduszu oraz jego sprawozdań finansowych.

Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec Holding

W teorii fundusze pieniężne i gotówkowe są interesującą alternatywą dla depozytów. Powinna je bowiem cechować wysoka płynność portfela i niskie ryzyko jego składników, czego rezultatem byłaby stabilna stopa zwrotu gwarantująca, że będzie dodatnia nawet dla kilkudniowej inwestycji. Niestety, na polskim rynku wykształciła się patologiczna sytuacja, w której jedynym kryterium oceny funduszy jest wysokość stopy zwrotu. W efekcie wiele funduszy pieniężnych w pogoni za zyskiem stało się de facto funduszami obligacji korporacyjnych. Co ciekawe, nawet instytucje wyspecjalizowane w ocenie funduszy i tworzące ich rankingi dały się nabrać, przyznając najwyższe oceny. W praktyce wychwycenie nadmiernie ryzykownych funduszy nie jest trudne, nawet dla nieprofesjonalnego inwestora. Pierwszym wyznacznikiem jest bowiem stopa zwrotu. Nie jest możliwe, aby w bezpiecznym funduszu pieniężnym lub gotówkowym była ona w istotny sposób wyższa niż WIBOR 3M. Tym bardziej iż od stopy zwrotu odejmowana jest opłata za zarządzanie. Próby oszacowania ryzyka poprzez pomiar zmienności jednostki są bezcelowe, ponieważ obligacje korporacyjne wyceniane są metodą liniowej amortyzacji, czyli proporcjonalnego rozliczenia zysków z papieru na cały okres jego trwania. Daje to bardzo niską zmienność, która nie wskazuje, że obligacje korporacyjne są niepłynne. Ponieważ stopa zwrotu może być rezultatem nie tylko bezpiecznej struktury portfela, ale może być np. pomniejszona przez straty, konieczne jest przyjrzenie się portfelowi. Co powinno znajdować się w portfelu bezpiecznego funduszu pieniężnego? Na pewno bony skarbowe, certyfikaty depozytowe dobrych banków, depozyty bankowe i obligacje skarbowe o zmiennym oprocentowaniu (ale nie za dużo).

Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej