Reklama

Zachodnie banki za mało pożyczają

Rozczarowująca wielkość akcji kredytowej wzbudza coraz większy niepokój po obu stronach Atlantyku

Publikacja: 24.12.2009 07:02

Timothy Geithner, amerykański sekretarz skarbu

Timothy Geithner, amerykański sekretarz skarbu

Foto: Bloomberg

Prawdziwym zagrożeniem dla gospodarki, któremu stawiamy czoło, jest to, że banki nie pożyczają wystarczająco dużo i nie przekazują w ten sposób przedsiębiorstwom kapitału potrzebnego, by się wzmacniała – stwierdził Timothy Geithner, amerykański sekretarz skarbu. Dołączył tym samym do wielu polityków i ekonomistów zaniepokojonych kiepskimi rozmiarami akcji kredytowej.

[srodtytul]Posucha na rynku[/srodtytul]

Niepokój Geithnera w pełni podziela jego zwierzchnik – prezydent Barack Obama. Podczas spotkania z prezesami małych amerykańskich banków wezwał ich, by zwiększali wartość pożyczek udzielanych drobnym przedsiębiorcom. Zapowiedział nawet, że będzie zabiegać o zliberalizowanie regulacji, aby ulżyć małym pożyczkodawcom. Jest zresztą o co się niepokoić. Według danych Fedu wartość netto kredytów udzielonych przez amerykańskie banki w pierwszych trzech kwartałach 2009 r. spadła aż o 1,5 bln USD w porównaniu z tym okresem zeszłego roku.

Podobnie kiepskie dane nadchodzą też z drugiej strony Atlantyku. Według wyliczeń Banku Anglii wartość pożyczek udzielona spółkom przez brytyjskie banki spadła w październiku (w tempie zannualizowanym) o 7,4 proc. Choć część ekonomistów pociesza się, że we wrześniu spadek wyniósł 14,2 proc., to październikowe dane wskazują, iż sytuacja na brytyjskim rynku kredytowym wciąż jest daleka od przedkryzysowej „normalności”.

Źle pod tym względem jest również w strefie euro. We wrześniu, po raz pierwszy odkąd w 1992 r. zaczęto zbierać dane na ten temat, spadła w skali rocznej akcja kredytowa dla spółek. W październiku spadek się pogłębił z minus 0,3 proc. do minus 0,8 proc. – Sytuacja na rynku kredytowym jest bardzo napięta i będzie to duży hamulec dla ożywienia gospodarczego w strefie euro – przyznaje Ben May, ekonomista z Capital Economics.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Przyczyny dekoniunktury[/srodtytul]

Ograniczona akcja kredytowa wywołuje irytację polityków, którzy coraz częściej przypominają bankom o tym, że dostały od rządów ogromną pomoc finansową, więc powinny przyznawać więcej pożyczek. Banki tłumaczą się zazwyczaj dużymi stratami poniesionymi w czasie kryzysu oraz tym, że światowe załamanie finansowe zmniejszyło wartość aktywów, które mogą posłużyć spółkom jako zabezpieczenie dla pożyczek. Ponadto skarżą się, że działania regulatorów (czyli nakazywanie bankom polepszania wskaźników adekwatności kapitałowej) nie sprzyjają zwiększaniu akcji kredytowej.

Kontynuacja kredytowej dekoniunktury, przynajmniej w USA, to również wynik działań Fedu. – W październiku 2008 r. Fed, chcąc skłonić banki do zwiększania rezerw, zaczął im płacić odsetki od rezerw przewyższających minimalne wymagania. To zachęciło banki do akumulowania środków, których nie wykorzystują na rynku – twierdzi Arnold Landy, analityk z Landy Investment Management. O ile w sierpniu 2008 r. amerykańscy pożyczkodawcy posiadali rezerwy większe niż wymagania Fedu o łącznie 2 mld USD, o tyle do listopada 2009 r. suma ta podskoczyła do rekordowo wysokiego poziomu – blisko 1 bln USD.

Gospodarka światowa
Kto wygra walkę o supremację w dziedzinie sztucznej inteligencji?
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Gospodarka światowa
Donald Trump zawęził wybór kandydatów na szefa Fedu. I stawia jeden warunek
Gospodarka światowa
Niemiecka inflacja potwierdzona, usługi wywierają presję na wzrost cen
Gospodarka światowa
Brytyjska gospodarka hamuje. PKB niespodziewanie na minusie
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Gospodarka światowa
Do 2035 r. jedna czwarta mieszkańców Niemiec będzie na emeryturze
Gospodarka światowa
„Najbardziej szalone IPO w historii”. Wycena SpaceX sięgnie bilionów dolarów?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama