Chodzi o budowę europejskiej kwatery JPMorgan Chase w londyńskim kompleksie Canary Wharf.
Przed rokiem amerykański bank za 237 milionów funtów kupił tam grunt pod budowę biurowca o powierzchni 176,5 tys. metrów kwadratowych. Dimon uważa, że wprowadzony 9 grudnia przez Darlinga 50-proc. podatek od premii (powyżej 25 tysięcy funtów) pracowników wszystkich banków działających w Wielkiej Brytanii jest niezasłużoną karą dla jego instytucji.
W rozmowie telefonicznej z szefem brytyjskiego resortu finansów na ten temat przekonywał, że JPMorgan Chase jest mocno związany z tamtejszym rynkiem, a jednym z dowodów silnych więzi jest właśnie projekt budowy europejskiego centrum w Londynie.
Według nieoficjalnych informacji dyrektor generalny amerykańskiego banku, drugiego na rodzimym rynku pod względem aktywów i depozytów, przypomniał też, że jego firma płaciła podatki brytyjskiemu fiskusowi i nie korzystała z pieniędzy tamtejszych podatników, by ratować się przed skutkami kryzysu.
Darling szacuje, że nowy podatek obejmie około 20 tysięcy osób i przyniesie budżetowi 550 milionów funtów rocznie. Niektóre firmy finansowe zagroziły, że wyprowadzą się z Londynu. Blue Crest Capital Management, fundusz hedgingowy zarządzający 15,4 miliarda funtów, zamierza zainstalować się w Genewie, a Josef Ackerman, szef Deutsche Banku, powiedział, że Niemcy mają przewagę nad innymi centrami finansowymi, gdyż tamtejszy rząd nie planuje opodatkowania premii bankowców.