Główny indeks giełdy w Tallinie – TALSE – wzrósł od początku roku już o ponad 23 proc., najwięcej spośród głównych indeksów świata. Wczoraj rósł nawet o 3,8 proc. i osiągnął najwyższy poziom od 15 miesięcy. Przez cały zeszły rok wzrósł on o blisko 45 proc.
[srodtytul]Nadzieja wspiera rynki[/srodtytul]
Początek roku okazał się również dobry dla innych giełd państw bałtyckich. Główne indeksy parkietów w Rydze oraz w Wilnie wzrosły w tym czasie odpowiednio o około 15 proc. i o blisko 12,5 proc. Czym spowodowane zostały tak szybkie zwyżki tych indeksów?– To bardzo małe rynki. Łatwo więc może na nich dojść zarówno do dużych spadków, jak i szybkich zwyżek. Mimo że TALSE oraz pozostałe indeksy z państw bałtyckich szybko rosną, wciąż są one niżej niż dwa lata temu – wskazuje w rozmowie z „Parkietem” Lars Christensen, główny analityk Danske Banku.
Estonia zwraca obecnie na siebie uwagę inwestorów nie tylko dlatego, że jest jednym z najciężej dotkniętych przez kryzys państw Unii Europejskiej. Jest to również kraj, który ma szansę przyjąć euro szybciej niż jakiekolwiek państwo naszego regionu. Dyskusja w mediach na ten temat nasiliła się na przełomie roku i to zdaniem analityków bardzo przyczyniło się do silnych zwyżek na tallińskiej giełdzie.
Nadzieje rynków rozpaliły międzynarodowe instytucje. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznał 8 stycznia, że wejście Estonii do eurolandu z początkiem 2011 roku jest możliwe. Trzy dni później Oli Rehn, wyznaczony na unijnego komisarza ds. gospodarczych i walutowych, stwierdził, że kraj ten jest pierwszy w kolejce państw czekających na przyjęcie wspólnotowej waluty.