Największe pod względem przychodów linie lotnicze Azji, Japan Airlines (JAL), złożyły we wtorek wniosek o ochronę przed wierzycielami na czas restrukturyzacji. Położyły tym samym kres miesiącom spekulacji, że bankructwo jest jedyną drogą do uzdrowienia spółki, której długi szacowane są na ponad 25 mld USD (około 70 mld zł). W historii Japonii większe zobowiązania w chwili ogłaszania niewypłacalności miały tylko trzy firmy, wszystkie z sektora finansowego.
[srodtytul]Bankrut na niebie[/srodtytul]
Upadłość mocno uderzy w akcjonariuszy spółki. Za miesiąc z tokijskiej giełdy znikną walory JAL, które od początku stycznia przeceniono o ponad 90 proc. Kapitalizacja spółki stopniała w efekcie do zaledwie 150 mln USD, czyli poniżej ceny boeinga 747. Wyżej wyceniane są nawet tak niewielkie linie lotnicze, jak chorwackie.
Istniejące od 1951 r. Japan Airlines, które w 2009 r. przewiozły 45 mln pasażerów, będą jednak kontynuowały działalność. Ma to umożliwić rządowy fundusz restrukturyzacyjny ETIC, który zasili je 300 mld jenów (9,3 mld zł). Ponadto, we współpracy z Bankiem Rozwoju Japonii, zapewni przewoźnikowi linię kredytową o wartości 600 mld jenów.
W ciągu ostatniej dekady JAL już trzykrotnie korzystał z rządowej pomocy, była ona jednak praktycznie bezwarunkowa. Dopiero gabinet urzędującego od czterech miesięcy premiera Yukio Hatoyamy wymógł na spółce wniosek o upadłość i gruntowną, zaplanowaną na trzy lata, restrukturyzację.