Rząd i biznes przegapiają wielką chińską szansę

Nasze państwo wydaje się nie mieć pomysłu na politykę azjatycką. Przez to polskim firmom może umykać szansa ekspansji na chłonnym chińskim rynku.

Publikacja: 18.04.2015 17:28

Rząd i biznes przegapiają wielką chińską szansę

Foto: Bloomberg

Truizmem jest powiedzieć, że spółki z całego świata biją się o to, by móc wejść na chiński rynek. Mimo poważnego spowolnienia gospodarczego w tym roku chiński PKB wciąż może wzrosnąć bardziej, niż wynosi cały PKB Polski. Państwo Środka jest wciąż rynkiem bardzo chłonnym, dającym dużo szans również polskim przedsiębiorcom. Jednocześnie władze ChRL co jakiś czas dają do zrozumienia, że chcą, by Polska była dla nich jednym z kluczowych europejskich partnerów.

– Chiny przypisały nam rolę lidera regionu. Polska jest nim ze względu na swoją wielkość i położenie geopolityczne. Ponadto w Azji działa na wyobraźnię wizja Polski jako „zielonej wyspy", kraju, który się rozwija i ma przed sobą dobre perspektywy – mówi „Parkietowi" Radosław Pyffel, prezes Centrum Studiów Polska – Azja, konsultant ds. rynku chińskiego.

– Poczuliśmy się jak u siebie w domu. Ujrzeliśmy dynamiczną i prącą do przodu w swoim rozwoju Polskę. Budzi to w nas ogromną radość oraz szacunek – mówił na zakończenie wizyty w Polsce w 2012 r. ówczesny chiński premier Wen Jiabao. Na Zamku Królewskim w Warszawie ogłosił on powstanie grupy 16+1 – forum porozumienia między państwami naszego regionu a ChRL. Chiny wyraźnie wówczas wskazywały, że Polska jest dla nich liderem regionu, z którym chcą zacieśniać współpracę.

Ambitne plany współpracy szybko się jednak jakoś rozmyły. Odzew ze strony polskiego rządu na chińskie oferty współpracy był raczej mało konkretny. Gdy w grudniu 2014 r. w Belgradzie odbywał się trzeci szczyt grupy 16+1 (Chiny – Europa Środkowa), premier Ewa Kopacz ostentacyjnie go zlekceważyła. Tłumaczyła swoją nieobecność koniecznością zajęcia się innymi ważnymi sprawami, jakie miała na głowie, ale była jedynym szefem rządu z naszego regionu, który nie pojawił się na tym spotkaniu. Czy stać nas na tak ewidentne lekceważenie gospodarczego supermocarstwa, o którego względy walczy niemal cały świat?

Bank do założenia

O tym, jak rząd Ewy Kopacz podchodzi do współpracy gospodarczej z Chinami i Azją Wschodnią, świadczy również zamieszanie wokół przystąpienia Polski do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), czyli powstałego z inicjatywy Pekinu regionalnego banku rozwoju mającego być alternatywą dla instytucji z grupy Banku Światowego. Choć na powołanie AIIB krzywo patrzyły Stany Zjednoczone (widząc w tej instytucji narzędzie do rozszerzania chińskiego „soft power" w regionie), akces do niej zgłosili tacy bliscy amerykańscy sojusznicy, jak: Wielka Brytania, Australia, Izrael czy Korea Południowa. Wiele państw Zachodu uznała uczestnictwo w AIIB za sprawę podnoszącą ich prestiż w oczach Pekinu i przysługę mogącą sprawić, że np. firmy z tych krajów będą korzystniej traktowane przy przetargach na projekty finansowane przez AIIB. Znalezienie się w gronie fundatorów banku potraktowano jako dodatkową furtkę na chiński rynek. Polska przystąpiła do AIIB rzutem na taśmę, składając warunkowy wniosek wieczorem ostatniego dnia przed upływem terminu przyjmowania zgłoszeń. O tym, że będziemy współtworzyć ten bank, mimochodem poinformowała na Twitterze wiceminister finansów Izabela Leszczyna, robiąc przy tym zastrzeżenia, że nie wiadomo, czy Polska na tym projekcie więcej straci, niż skorzysta. W Pekinie raczej tego tweeta nie czytano, nasz wniosek przyjęto, to miłe zaskoczenie i po blisko dwóch tygodniach dopisano nas do oficjalnej listy fundatorów AIIB.

– Polska wysłała do sekretariatu nowo tworzonego Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych tzw. endorsement letter, czyli intencję przystąpienia do grona członków założycieli Banku. W tym gronie, do którego przystąpiły m.in. pozostałe największe państwa europejskie, Polska będzie wypracowywać ostateczny tekst statutu i innych dokumentów związanych z funkcjonowaniem Banku, ustalając m.in. jego szczegółowy mandat geograficzny i sektorowy, sposób zarządzania i strukturę kapitałową – informował Artur Radziwiłł, wiceminister finansów. Zaznaczał on jednak, że nie oznacza to natomiast zobowiązania do ostatecznego członkostwa w AIIB.

Część ekspertów odniosła w związku z tym zdarzeniem wrażenie, że polska polityka wobec Azji jest chaotyczna. – Polska polityka azjatycka sprawia wrażenie nieskoordynowanej. Najpierw podpisujemy porozumienie o podniesieniu wzajemnych relacji do poziomu partnerstwa strategicznego z Japonią, a niedługo później przystępujemy do powstałego z inicjatywy Chin AIIB, banku, przed którym japoński oraz amerykański rząd ostrzegają – wskazuje Pyffel. Jego zdaniem nasz kraj wcześniej marnował lepsze szanse na budowanie partnerstwa z Chinami. – Jeśli chcemy uczestniczyć w chińskiej wizji, to można było być dużo bardziej aktywnym od 2011 r., gdy Chiny podpisały z nami strategiczne partnerstwa, a w 2012 r. zaproponowały nam na Zamku Królewskim w Warszawie rolę lidera regionu w ramach inicjatywy 16+1 – uważa Pyffel.

Apetyt smoka

Według danych Głównego Urzędu Celnego Chin wymiana handlowa między Polską a ChRL wynosiła w 2014 r. 17 mld USD, z czego 14 mld USD przypadało na chiński eksport do Polski. Zwiększył się on o 13,4 proc. w porównaniu z 2013 r. Polski eksport do Chin wzrósł zaś wówczas aż o 31,5 proc. Wciąż pozostaje on jednak dosyć niski jak na możliwości chińskiego rynku. W czasie gdy polscy eksporterzy żywności narzekali na wprowadzone przez Rosję embargo, można było jeszcze silniej skorzystać z możliwości, jakie daje chłonny rynek ChRL. Mieszkańcy Chin kontynentalnych nie ufają produkowanej u siebie żywności, więc polskie artykuły spożywcze mogą być na tym rynku rozchwytywane. Oczywiście, jeśli firmy z naszego kraju pokonają pewne bariery wejścia.

– W zestawieniu z potencjałem oferowanym przez chiński rynek zaangażowanie na nim polskich firm nie jest duże. Największym problemem jest poziom barier, ale jest on możliwy do pokonania. Ten rynek jest trudniejszy, ale ankieta przeprowadzona wśród polskich eksporterów pokazała, że największe obawy przed barierami na chińskim rynku żywią spółki, które dotychczas nie miały z nim dotychczas żadnej styczności – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Bartosz Ziółek, prezes Amber Foods Polska, spółki eksportującej żywność do Chin.

Czy polskie firmy mają wsparcie rządu przy pokonywaniu tych barier? – Ja widzę tytaniczną pracę wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji w Pekinie i Szanghaju. Pracę wykonywaną przez instytucje dysponujące małą liczbą osób i niewielkim budżetem – przyznaje Ziółek. Czy nasze państwo stać na to, by polskich przedsiębiorców na tak ogromnym rynku jak Chiny wspierała mała grupka zapaleńców dysponująca niewielkim budżetem?

Nowy Jedwabny Szlak

Na polsko-chińskiej współpracy gospodarczej ciąży wciąż spór dotyczący kontraktu na budowę dwóch odcinków autostrady A2. W 2009 r. przetarg ten wygrała chińska firma Covec, w 2011 r. zażądała ona renegocjacji umowy i wkrótce potem od niej odstąpiła, tłumacząc to brakiem współpracy ze strony Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Spór przeniósł się do sądów, a obie strony żądały od siebie odszkodowań. W Polsce przylgnęła do Chińczyków łatka niewiarygodnych inwestorów, w Chinach część decydentów mogła odnieść wrażenie, że chińska firma została potraktowana zbyt ostro. Spór ten jest jednak możliwy do rozwiązania. Z dokumentów, do których dotarł „Parkiet", wynika, że Covec zapłacił polskim podwykonawcom już 460 mln zł, a chińskie banki zapłaciły 128 mln zł gwarancji GDDKiA. Cały kontrakt na odcinki autostrady A2 wynosił 1,3 mld zł, z czego GDDKiA zapłaciła Covecowi 147 mln zł za wykonane prace.

Mimo sporu wokół autostrady A2 chińskie firmy wciąż widzą w Polsce atrakcyjne miejsce do inwestycji związanych z transportem, będących częścią planów Nowego Jedwabnego Szlaku – sieci połączeń Chin z Europą. Przykładem na to jest funkcjonujące połączenie kolejowe Chengdu–Łódź. Jak na razie, jest ono wykorzystywane w małym zakresie, ale w długim terminie to się może zmienić. – Połączenie kolejowe Chengdu–Łódź nie jest jeszcze wielkim biznesowym sukcesem, ale Chiny działają przy takich projektach w perspektywie wieloletniej. Mocno się zaangażowały w tę inicjatywę i nawet powołały wspierający ją bank. Jak dotąd, „nie było pomysłu" na miasto Łódź, które zostało mocno poszkodowane przez globalizację. Teraz może ono na globalizacji skorzystać, w chińskiej bowiem wizji odgrywa dość istotną rolę – wskazuje Pyffel.

[email protected]

Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?