Iran jest siódmym producentem ropy naftowej na świecie, ale obecnie nie może jej sprzedawać do USA, UE i wielu innych gospodarek. Perspektywy powrotu tego bliskowschodniego państwa na globalny rynek ropy były wymieniane przez analityków jako jedna z przyczyn przeceny tego surowca w II połowie ub.r. Tymczasem pod względem produkcji pistacji Iran ustępuje tylko USA, gdzie zbiory tych orzeszków w ciągu minionej dekady wzrosły trzykrotnie, do 513 mln funtów (około 233 tys. ton) w ub.r. Mimo to, wskutek ograniczonej podaży, w ostatnich pięciu latach ich ceny poszły w górę o 40 proc.
Ten wzrost cen zbiegł się w czasie z ponownym wprowadzeniem przez USA embarga na import pistacji z Iranu (poprzednie zostało zniesione w 2000 r.). UE oficjalnie takiego embarga nie wprowadziło, ale bezpośredni eksport irańskich bakalii na unijny rynek ograniczają sankcje dotyczące bankowości i transportu morskiego. Pistacje trafiają jednak do Europy w ograniczonych ilościach za pośrednictwem Turcji, która obok Chin i Indii należy do głównych odbiorców bakalii z Iranu.
W Kalifornii, pistacjowym zagłębiu USA, nie widać jednak obaw o załamanie cen tych orzeszków. – Nie dociera do mnie z branży zbyt wiele głosów zaniepokojenia powrotem Iranu na globalny rynek – powiedział w wywiadzie dla agencji Bloomberga Bob Klein, szef Komisji Administracyjnej ds. Pistacji (ACP), federalnej organizacji regulującej rynek tych bakalii w USA.
Według Kleina, nawet jeśli USA i UE otworzą w pełni swoje granice na irańskie produkty, nie staną się dużymi importerami bliskowschodnich pistacji, które cechują się dużą zawartością alfatoksyn, szkodliwych związków wytwarzanych przez pleśnie.