W dniu debiutu na chińskim rynku spokojnie można było liczyć na ponad 40-proc. zwyżkę ceny akcji, dzięki presji nadzoru na spółki by w miarę nisko wyceniały walory w ofercie. I to nie był kres możliwości debiutanta. Papiery połowy spółek, które zadebiutowały od stycznia do połowy maja w pierwszym miesiącu notowań podrożały o ponad 300 proc.
Teraz to już nie jest takie pewne. Bloomberg China IPO Index od szczytu osiągniętego 27 maja stracił 10 proc., a wszystkie 10 najgorzej spisujących się spółek w tym miesącu wchodzących w skład referencyjnego wskaźnika Shanghai Composite Index to tegoroczni debiutanci. Jiangsu Broadcasting Cable Information Network Corp., która po 23 dniach nieprzerwanego wzrostu kursu w szczytowym momencie była wyceniana na 197-krotność zysków od tego momentu potaniała o 39 proc.
Ta zmiana świadczy o tym, że chiński rajd zbyt szybko doprowadził do nadmiernego wzrostu cen, a teraz inwestorzy tracą zaufanie do niektórych najmocniej rosnących walorów, twierdzą analitycy BNP Paribas (China). Jednak mimo ostatniego spadku wyliczany przez Bloomberga indeks chińskich ofert pierwotnych wciąż w tym roku jest 178 proc. nad kreską bijąc Shanghai Composite, który zarabia 54 proc..
- U inwestorów nad zachłannością zaczyna przeważać strach - twierdzi Chen Xingdong, główny ekonomista w pekińskim biurze BNP. Podkreśla on, że notowania zawędrowały bardzo wysoko mimo słabego wzrostu gospodarki.
Trzeba jednak przyznać, że ci którzy wcześnie zainwestowali w tegoroczne IPO wciąż zarabiają, gdyż wycena żadnej spółki nie spadła poniżej ceny emisyjnej. Z prognoz ekspertów wynika, że inwestorzy nie stracili apetytu na nowe oferty. W tym tygodniu, jak się szacuje, powinni zadeklarować zakupy nowych oferowanych papierów za równowartość 1,1 biliona dolarów., wynika z ankiety Bloomberga przeprowadzonej wśród analityków.