Da to zapewne początek nowemu etapowi infrastrukturalnego boomu w Azji. W całym rejonie kredytodawcy, w tym również rządy Chin i Japonii, oferują setki miliardów dolarów na finansowanie unowocześnienia i budowę dróg, portów i linii kolejowych. Spodziewany infrastrukturalny lifting powinien ożywić azjatyckie gospodarki szukające nowych motorów wzrostu, zwłaszcza że Chiny czeka najwolniejszy od 25 lat rozwój gospodarki.

– Fundamentalnym problemem w Azji jest teraz brak projektów finansowania inwestycji i możliwości ich realizacji, a nie brak pieniędzy. Ale trzeba pamiętać, że tego rodzaju inwestycje z natury rzeczy są trudne i stanowią poważne wyzwania – powiedział Matthew Goodman, doradca do spraw azjatyckich w waszyngtońskim Center for Strategic and International Studies.

Pieniędzy rzeczywiście nie powinno zabraknąć. Wspierany przez Chiny Asian Infrastructure Investment Bank stawia do dyspozycji na statutowe cele 100 mld USD. Rząd w Pekinie utworzył fundusz Jedwabny Szlak, który ma wydać 40 mld USD na wyremontowanie pękających dróg i rozsypujących się mostów na starożytnym trakcie handlowym. Był też inicjatorem utworzenia BRICS Bank dysponującego 50 mld USD na te cele.

Te finansowe zapowiedzi i decyzje Chin spowodowały ripostę japońskiego rządu. W październiku premier Shinzo Abe w ciągu pięciu dni odwiedził pięć krajów środkowej Azji. Towarzyszyli mu szefowie firm budowlanych i inżynieryjnych, gotowi podjąć wyzwanie rzucone przez chińską inicjatywę Jedwabnego Szlaku. Abe już w 2013 r. zapowiedział zwiększenie japońskiego eksportu infrastrukturalnego z 10 bln jenów do 30 bln jenów (250 mld USD) do 2020 r. Nie ulega wątpliwości, że Azję czeka nowy infrastrukturalny wyścig.