Nowozelandzki kiwi, czyli tamtejszy dolar poszedł w górę, kiedy bank centralny nie zdecydował się na zasygnalizowanie dalszych cięć kosztu kredytu, a euro wzmocniło się o 3 proc. do amerykańskiego dolara od ubiegłego czwartku, kiedy Europejski Bank Centralny w mniejszym stopniu niż się spodziewano mi poluzował politykę pieniężna.
W szachu wszystkich trzyma amerykańska Rezerwa Federalna, która, jak się oczekuje 16 grudnia 2015 roku ma podjąć decyzję w sprawie poziomu stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Utrudnia graczom prognozowanie tego co mogą uczynić inne banki centralne i w jakim kierunku ewoluować będą stopy procentowe oraz kursy walut.
- Inwestorom coraz trudniej jest przewidzieć to co uczynią banki centralne - wskazuje Mansoor Mohi-uddin, starszy strateg rynkowy Royal Bank of Scotland w Singapurze. Podkreśla, że banki centralne mają nadzieję, iż zbliżające się zacieśnienie polityki pieniężnej przez amerykański Fed osłabi ich waluty wobec dolara USA, dlatego też nie spełniają oczekiwań na dalsze luzowanie ich polityki pieniężnej.
Parker Global Currency Manager Index, pokazujący efekty strategii zorientowanych na korzyści ze zmian kursów walutowych, w tym miesiącu stracił 0,7 proc. a tegoroczny spadek powiększył do 2,7 proc. Zanosi się więc na największy roczny zjazd tego indeksu od 2011 roku.
W ocenie traderów niedźwiedzio (pesymistycznie) nastawionych do perspektyw nowozelandzkiego dolara, Graeme Wheeler, szef tamtejszego banku centralnego (RBNZ) nie poszedł zbyt daleko, kiedy ostatnio obciął oficjalną stopę procentowa o 0,25 pkt proc do 2,5 proc. niwelując skutki czterech zwyżek kosztu kredytu w 2014 roku. Byli rozczarowani komentarzem Wheelera, który argumentował, że czwarte cięcie w tym roku powinno wystarczyć by inflacja przyspieszyła w kierunku celu banku centralnego.