Za rok inflacja wciąż będzie dwucyfrowa

Spowolnienie gospodarcze i efekty wysokiej bazy odniesienia w 2023 r. ograniczą inflację, ale miną lata, zanim zostanie ona opanowana. To m.in. konsekwencja ekspansji fiskalnej.

Publikacja: 04.10.2022 21:00

Za rok inflacja wciąż będzie dwucyfrowa

Foto: Adobe Stock

W minionym kwartale polska gospodarka była w lepszej kondycji, niż można się było spodziewać. Produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna, które w II kwartale realnie zmalały, w kolejnych trzech miesiącach zapewne wzrosły (nie znamy wyników z września). W rezultacie duża część ekonomistów wycofała się z prognoz, wedle których Polskę czeka w tym roku tzw. techniczna recesja, czyli co najmniej dwie z rzędu kwartalne zniżki PKB (z zastrzeżeniem, że taki skutek może mieć trudna do przewidzenia zmiana zapasów). Mimo to, jak wynika z prognoz 36 zespołów analitycznych i indywidualnych ekonomistów, uczestniczących w naszym konkursie na najlepszego analityka makroekonomicznego, rokowania dla polskiej gospodarki na kolejne kwartały są dziś gorsze niż były trzy miesiące temu. Na domiar złego, głębszemu spowolnieniu towarzyszyć ma wyższa niż się wcześniej wydawało inflacja.

Konsumpcja na plusie

Uczestnicy naszej rywalizacji przeciętnie prognozują, że w najbliższych trzech kwartałach (z bieżącym włącznie) PKB Polski będzie rósł średnio w tempie 0,1 proc. rok do roku. Na początku lipca w tym samym horyzoncie oczekiwali wzrostu na poziomie średnio 0,9 proc. W całym 2023 r. (to dodatkowe prognozy, których nie oceniamy w ramach konkursu) ankietowani przez nas analitycy spodziewają się obecnie wzrostu PKB Polski o zaledwie 1 proc., zamiast o 1,8 proc., jak trzy miesiące temu.

Do tej zmiany w największym stopniu przyczyniła się rewizja prognoz na I kwartał 2023 r. Obecnie ekonomiści przeciętnie spodziewają się w tym okresie spadku PKB rok do roku o 0,9 proc., podczas gdy trzy miesiące temu większość z nich oczekiwała jeszcze niewielkiej choćby zwyżki.

Uczestnicy konkursu w ciemniejszych barwach widzą zarówno perspektywy konsumpcji, jak i inwestycji. Są przy tym nieomal zgodni, że wydatki konsumpcyjne (w ujęciu realnym) utrzymają się na ścieżce wzrostu w całym horyzoncie prognoz (tj. do końca III kwartału 2023 r.), a wydatki inwestycyjne co najmniej w jednym kwartale zmaleją rok do roku. – Pesymistyczne oczekiwania w odniesieniu do inwestycji wynikają z takich czynników jak wzrost niepewności dotyczący perspektyw popytu z kraju i zagranicy, inflacji, w tym cen dóbr kapitałowych i energii elektrycznej, dostępności nośników energii oraz wysokich nominalnych stóp procentowych. Do niskich prognoz przyczynia się także brak środków europejskich z Krajowego Planu Odbudowy – tłumaczą ekonomiści z Banku Millennium.

Głównym czynnikiem, który będzie tłumił wzrost konsumpcji, jest inflacja, która powoduje erozję siły nabywczej dochodów gospodarstw domowych. Większość ekonomistów zakłada bowiem, że wzrost płac nie dotrzyma kroku wzrostowi cen. Tak na rynek pracy wpłynie spowolnienie gospodarcze, bo wzrost bezrobocia – w świetle prognozy uczestników naszego konkursu – będzie znikomy. Spadkowi konsumpcji zapobiegnie jednak polityka rządu, m.in. wakacje kredytowe, dodatek węglowy, zamrożenie cen energii, podwyżka płacy minimalnej.

Prezes dotrzyma słowa

Ekspansywna polityka fiskalna jest jednak powszechnie wskazywana jako czynnik utrwalający inflację. – Zmiany w podatkach i wydatkach wydają się w swojej strukturze mocno proinflacyjne – nawet gdyby były neutralne dla deficytu, to przesuwają one pulę pieniędzy w kierunku gospodarstw domowych o wysokiej skłonności do konsumpcji – tłumaczy Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. Obecnie uczestnicy naszej rywalizacji przewidują, że w 2023 r. inflacja w Polsce wyniesie średnio 12,5 proc. zamiast 9,7 proc., jak sądzili jeszcze w lipcu. Mimo to oczekiwana ścieżka stóp procentowych przesunęła się w dół. Najwyraźniej ekonomiści dali się przekonać prezesowi NBP Adamowi Glapińskiemu, że cykl podwyżek stóp dobiega już końca.

Czytaj więcej

Inflacja stała się „lepka”, sam NBP nie jest w stanie jej stłumić

Opinia

Recesja nie będzie miała dużych kosztów społecznych

Jakub Rybacki kierownik zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym

Prognozy formułowane przez ekonomistów po III kwartale wskazują, że dwucyfrowa inflacja utrwali się w horyzoncie roku. W najbliższych miesiącach wyniki mają oscylować średnio wokół 17–18 proc. Jednocześnie prognozy są bardzo rozbite – wahają się od 13 do 23 proc. Dlaczego nie potrafimy dziś dokładnie określić, jaka czeka nas inflacja?

Po pierwsze, przez ostatni rok inflacja zaskakiwała praktycznie co miesiąc. Wzrost cen dotyczy obecnie bardzo szerokiego zakresu produktów i usług – około 70 proc. cen rośnie o ponad 10 proc. rok do roku. Wiemy, że spowolnienie gospodarcze powinno obniżyć ten odsetek, jednak trudno jest określić, kiedy to nastąpi. Szczególnie że firmy po raz pierwszy będą się borykały z tak znaczącym wzrostem kosztów energii.

Po drugie, wiele będzie zależało od Urzędu Regulacji Energetyki. W grudniu poznamy decyzje dotyczące cen elektryczności i gazu – niewiadomą jest zarówno sama decyzja, jak i to, jak GUS uwzględni we wskaźniku inflacji ewentualne zróżnicowanie cen prądu w zależności od zużycia. Z kolei skala podwyżek cen zależy od negocjacji między koncernami energetycznymi, regulatorem oraz członkami rządu. Proces ten jest niejawny.

Równolegle URE systematycznie zatwierdza kolejne podwyżki w ciepłownictwie. Decyzje na tym rynku są trudne do śledzenia i analizy. Regulator nie publikuje zbiorczych informacji, a oferta pojedynczych podmiotów nie jest usystematyzowana – ciepłownie wydzielają różne grupy odbiorców, co sprawia, że rynek jest bardzo złożony.

Analitycy oczekują, że inflacja utrzyma się na wysokim poziomie pomimo głębokiego spowolnienia. Prognozy wskazują, że w I kwartale 2023 r. PKB skurczy się o 0,8 proc. rok do roku, a w całym przyszłym roku wzrost będzie mizerny. Duża część ekonomistów oczekuje przy tym gwałtownego załamania inwestycji.

Czy taki pesymizm ma uzasadnienie? Badania PIE i BGK wskazują, że prawie 40 proc. firm podjęło już działania służące zmniejszeniu zużycia energii, a kolejne to planują. Są to głównie średnie i duże przedsiębiorstwa, które działają w przemyśle i budownictwie. Efekty widzieliśmy już w II kwartale, gdy nakłady inwestycyjne wzrosły o około 6 proc. rok do roku. Uważamy, że takie inwestycje będą powtarzały się w kolejnych kwartałach, co ograniczy skalę spowolnienia, a w dłuższym horyzoncie także wzrost cen.

Większość prognoz dalej zakłada minimalny wzrost stopy bezrobocia – według analityków będzie ona oscylowała wokół 5 proc. Uzasadnienia szukać można w tym, że liczba zwolnień grupowych, które obserwowaliśmy w czasie wakacji, była zdecydowanie niższa niż w poprzednich dwóch latach. Instytut Randstad wskazuje, że pracownicy dalej płynnie zmieniają zatrudnienie.

Chociaż niewątpliwie czeka nas trudny okres, to wydaje się, że jego główną konsekwencją będzie spadek zamożności gospodarstw domowych. Bieżące dane sugerują, że wciąż jesteśmy w stanie uniknąć dużych kosztów społecznych.

Jak wyłaniamy najlepszego analityka makroekonomicznego?

Konkurs na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowany jest przez redakcję „Parkietu” i "Rzeczpospolitej" od 2007 r. Obecnie trwają edycje XV i XVI, obejmujące prognozy na 2022 i 2023 r.

Rywalizacja jest otwarta dla wszystkich, którzy chcą sprawdzić swoje umiejętności analityczne: ekonomistów z instytucji finansowych i ośrodków badawczych, niezależnych ekspertów, a także pracowników naukowych i studentów. Uczestnicy konkursu (obecnie jest ich 35) cztery razy do roku nadsyłają prognozy na cztery kolejne kwartały dla ośmiu wskaźników makroekonomicznych i rynkowych. Za każdą prognozę mogą otrzymać od 0 do 1 pkt w zależności od tego, jak wypada ona na tle faktycznego odczytu danego wskaźnika oraz przewidywań innych uczestników. Podsumowując prognozy na dany kwartał, największą wagę przypisujemy tym formułowanym najwcześniej (z rocznym wyprzedzeniem), najmniejszą zaś – najświeższym (sporządzonym kwartał wcześniej). W rankingu ogólnym największą wagę mają punkty za prognozy zmian PKB i zmian wskaźnika cen konsumpcyjnych (czyli inflacji).

W 2021 r. zwycięzcą konkursu został dr Wojciech Zatoń z Uniwersytetu Łódzkiego, rok wcześniej triumfowali ekonomiści z Santander Bank Polska, a w 2019 r. Mikołaj Raczyński, obecnie członek zarządu Noble Funds TFI. Było to jego drugie zwycięstwo, poprzednio wygrał w 2016 r. Dwoma zwycięstwami w historii konkursu może pochwalić się jeszcze tylko Janusz Jankowiak (od kilku lat nie bierze w nim jednak udziału).

materiały prasowe

Gospodarka krajowa
Inflacja zmalała wyraźnie poniżej celu NBP
Gospodarka krajowa
Ernest Pytlarczyk, Pekao: Podwyżkę stóp trudno byłoby uzasadnić
Gospodarka krajowa
Zarząd broni prezesa. Mówi o ataku na niezależność banku
Gospodarka krajowa
Wzrost popytu nie strąci inflacji z drogi do celu
Gospodarka krajowa
Zarząd NBP broni Adama Glapińskiego. "To próba złamania niezależności banku"
Gospodarka krajowa
Ogień i woda. Scenariusz PKO BP dla polskiej gospodarki