Przez problemy z praworządnością Polska cały czas nie może sięgnąć po ogromne pieniądze z unijnego programu wsparcia gospodarek dotkniętych skutkami pandemii Covid-19. To blisko 35 mld euro dotacji i tanich pożyczek. Choć Komisja Europejska zaakceptowała już polski plan ich wydatkowania, czyli Krajowy Plan Odbudowy, to blokuje wypłatę pieniędzy, bo rząd ciągle nie doprowadził do usunięcia wskazanych przez nią problemów z praworządnością w naszym kraju. Chodzi przede wszystkim o przywrócenie do orzekania zawieszonych sędziów oraz prawdziwą, a nie pozorowaną, likwidację tzw. Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym.
Czytaj więcej
Aktywność ekonomiczna nad Wisłą zmalała w II kwartale o 2,1 proc., zamiast o 2,3 proc., jak wstępnie szacował GUS. Pomijając pandemię to i tak najgorszy wynik w historii porównywalnych danych. Ale zarówno konsumpcja, jak i inwestycje – najważniejsze miary kondycji gospodarki – mają się nieźle.
Jeszcze nie tak dawno premier Mateusz Morawiecki grzmiał, że Polska doskonale poradzi sobie bez pieniędzy unijnego programu odbudowy. W wywiadzie udzielonym kilka miesięcy temu tygodnikowi Sieci zapowiedział, że niezależnie od braku zaliczek z KPO projekty będą realizowane. - Nikt nas pistoletem przystawionym do głowy nie będzie przymuszał do zmian – stwierdził. - Ale jesteśmy stale gotowi do kompromisu – dodał.
Poza słowami tego kompromisu jednak nie widać. Licznik nałożonych na Polskę kar za brak realnej likwidacji Izby Dyscyplinarnej cały czas bije. Dziś ta kara to już blisko 310 mln euro.
Tymczasem z uzasadnienia przyjętego we wtorek przez rząd projektu budżetu państwa na 2023 r. wynika, że założył on, że pieniądze z KPO będą w przyszłym roku wspierać gospodarkę. Przewiduje więc, że „planowany wyraźny wzrost wydatków na obronność oraz rozpoczęcie realizacji projektów z KPO wpłyną na wzrost inwestycji w najbliższych latach”. Zakłada też, że „w przyszłym roku dynamikę spożycia publicznego będą dodatkowo wspierać wydatki związane z realizacją KPO”.