Doniesienia o rozliczeniach między MOL a węgierskim fiskusem rozkołysały w piątek kurs spółki. Chwilę po tym, jak Gyorgy Matolcsy, minister gospodarki, poinformował, że 35,8 mld forintów (równowartość pół miliarda złotych) otrzymanych od MOL pomoże łatać dziurę budżetową, akcje MOL potaniały na giełdzie w Budapeszcie o 2,6 proc. Ostatecznie MOL zakończył sesję 1,4 proc. pod kreską. Przed końcem sesji koncern poinformował, że płatność została już dokonana.
Informacja o możliwej dopłacie podatku przez MOL nie jest nowa. Do zrobienia tego zobowiązała spółkę jeszcze w czerwcu Komisja Europejska. Bruksela uznała bowiem, że niższa stawka podatku dla zysków ze sprzedaży ropy i gazu wydobywanego przez MOL ze złóż nad Balatonem jest niedozwoloną pomocą publiczną i nakazała mu zwrot 35,8 mld forintów.MOL zaoszczędził je dzięki zawartemu w 2005 r. z rządem Węgier porozumieniu. Spółka zobowiązała się wówczas jednorazowo wpłacić 20 mld HUF, w zamian uzyskując gwarancję, że opłata wydobywcza, ustalona na poziomie 12 proc. zysku, będzie rosła w tempie 3–5 proc. rocznie do 2020 r.
Gwarancja obejmowała złoża, których eksploatację rozpoczęto w 2005 r. Tymczasem w 2008 r. parlament zwiększył wysokość opłat z 12 do 30 proc. Obecnie podatek wynosi 12 proc., jeżeli cena baryłki ropy jest poniżej 80 USD; 15 proc., gdy ropa kosztuje 80–90 USD za baryłkę; i 18 proc., gdy jej cena podskoczy ponad 90 USD. Dlaczego rynek tak zareagował na informację o płatności, o której mówiło się od pewnego czasu?
Wpływ na to może mieć brak widocznych starań zarządu MOL, by sądownie zablokować wykonalność decyzji. W grę wchodziła w końcu kwota równa 20 proc. nieopodatkowanego zysku MOL za 2009 r. Wcześniej analitycy wymieniali argumenty, które MOL mógłby podnieść na swoją obronę. Wskazywali, że MOL za ulgę zapłacił 20 mld HUF, konkurencję ma znikomą (1–2 proc. wydobywanej ropy i gazu idzie na konto innych firm), ponadto z wyjątkiem 2008 r. płacona przez MOL stawka była prawie taka sama, jak obowiązująca innych.