Wartość obrotów akcjami na rynku głównym GPW od stycznia do końca września 2015 r. spadła rok do roku o 4,8 proc. do 172,5 mld zł. Pozycja OFE mocno osłabła, inwestorów indywidualnych odstrasza męczący trend boczny indeksów, a zagraniczne instytucje podchodzą do rynków wschodzących z dużą ostrożnością. W takim otoczeniu zawęża się grupa spółek, na których możemy zaobserwować aktywny handel. Przybywa natomiast firm, których akcjami nikt się nie interesuje. W szczególności są to ci emitenci, którzy mają w wolnym obrocie nikły odsetek walorów.
Giełdowe powiązania
Istnieje stałe grono firm, które od lat cechuje bardzo niski free float. Przykładem może być Grupa Żywiec, gdzie Heineken oraz Harbin mają łącznie 98,4 proc. akcji. Zapytaliśmy spółkę, czy nie jest planowane wycofanie jej z obrotu. Odpowiedź brzmi: nie.
Wiadomo również, że z notowań nie zniknie Elzab, którego pakiet kontrolny ma giełdowy Comp. – Spółka planuje utrzymać Elzab w obrocie giełdowym, aktualnie nie rozważa wycofania jej z obrotu. Jednocześnie Comp podtrzymuje zamiar zachowania dominującego udziału w tej spółce – mówi Robert Tomaszewski, przewodniczący rady nadzorczej Compu. Ta ostatnia firma kontroluje ponad 75 proc. udziałów w Elzabie. Jeszcze wyższy udział – bo ponad 93-proc. – ma w Asseco CE spółka matka, czyli Asseco Poland. Na razie nie informuje o planach delistingu tej spółki zależnej. Natomiast z notowań prawdopodobnie zniknie Kofola, której akcjami na przestrzeni ostatnich lat w Warszawie aktywnie nie handlowano. Teraz – według informacji umieszczonych na stronie internetowej spółki – już ponad 98 proc. jej kapitału jest w rękach jednego podmiotu: Kofola CeskoSlovensko a.s.
Przejęcia, przeprowadzki i firmy zagraniczne
Można wyróżnić kilka grup spółek o niskiej płynności. Do pierwszej zaliczają się te firmy, w których niski free-float wynika z przejęcia przez inwestora strategicznego. Przykładem może być chociażby Rovese, w którym Michał Sołowow (razem z podmiotami zależnymi) ma już ponad 99 proc. udziałów, ale na razie nie kwapi się do wycofania spółki z giełdy.
Na GPW jest też szerokie grono emitentów zagranicznych. Nieliczni cieszą się dużym zainteresowaniem inwestorów. Najgorzej wypadają ci, którzy debiutowali w Warszawie na zasadzie dual-listingu, nie przeprowadzając wcześniej oferty. Wyraźnie widać, że duża kapitalizacja nie zawsze idzie w parze z wysokim wolumenem obrotu. Przykład? Santander o potężnej wartości rynkowej, przekraczającej 325 mld zł. Tymczasem średnio w ciągu dnia jego akcjami na GPW zawieranych jest zaledwie... pięć transakcji. Co więcej, podczas niemal jednej piątej tegorocznych sesji akcjami tego banku w ogóle nie handlowano. Kiepsko wypada też UniCredit.