Zmiany dokonane przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, które ma nadzór nad firmą, wkrótce zaowocują też roszadami kadrowymi w PKP Cargo.

PKP ma w giełdowej firmie ponad 33 proc. udziałów i przewagę w radzie nadzorczej. Co więcej, podmiot ten jest uprawniony do powoływania i odwoływania większości członków rady nadzorczej PKP Cargo. Zgodnie ze statutem uprawnienie to wykonuje w drodze doręczenia spółce pisemnego oświadczenia o powołaniu lub odwołaniu danego członka rady lub o wyznaczeniu jej przewodniczącego.

Wątpliwości w sprawie zmian personalnych w zarządzie PKP Cargo nie pozostawiają też wypowiedzi Andrzeja Adamczyka, który kieruje resortem infrastruktury i budownictwa. Ten mówi wprost, że nastąpią one już niebawem, a jedynie, co je utrudnia, to dość skomplikowane procedury.

Zmian personalnych domagają się też związkowcy. W piątek wydali oświadczenie, w którym uważają propozycje zarządu PKP Cargo w sprawie spotkania z przedstawicielami załogi w dniu 23 grudnia, czyli pięć dni po terminie ogłoszonego strajku generalnego, jako prowokacyjne i lekceważące. Związkowcy uważają, że zarząd łamie pakt gwarancji pracowniczych i zakładowy układ zbiorowy pracy. Co więcej, jego działania mają nosić znamiona działania na szkodę spółki i Skarbu Państwa.

Żądania związkowców mają przede wszystkim charakter płacowy. Na początku lipca poinformowali, że chcą podwyżek płac o 250 zł dla wynagrodzenia zasadniczego, co oznaczałoby podwyżkę brutto w kwocie do 460 zł na osobę. Według szacunków spółki koszt realizacji postulatów związkowców wyniósłby około 120 mln zł rocznie wobec 61 mln zł zysku za 2014 r. Firma twierdzi, że wobec braku porozumienia zarząd podjął samodzielną decyzję o przyznaniu podwyżek w kwocie 200 zł (wraz z dodatkami).