Przypomnijmy, że akcje duńskiego giganta energetycznego spadły w poniedziałek 11 sierpnia o ponad 31 proc. i osiągnęły rekordowo niską wartość. Władze firmy ogłosiły plany emisji praw poboru o wartości 9,4 mld dol. Firma zmaga się z problemami wysokich kosztów projektów morskich farm wiatrowych.
Współpraca kontynuowana
Jak przekazał nam polski koncern, współpraca PGE i Ørsted opiera się na otwartej i regularnej komunikacji zarówno na poziomach zarządów spółek, jak i działań operacyjnych prowadzonych w ramach wspólnej spółki projektowej. – Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi partnerami z Ørsted i zgodnie z uzyskiwanymi informacjami globalne działania podejmowane przez Ørsted nie mają żadnego wpływu na prowadzony przez nas wspólnie projekt morskiej farmy wiatrowej Baltica 2, którego oddanie do użytku planowane jest na 2027 r. – zapewnia koncern.
Czytaj więcej
Jak wynika z zapewnień przedstawicieli Polenergii, Orlenu, a także PGE Polskiej Grupy Energetycznej szanse, że tegoroczna aukcja morskich farm wiatrowych odbędzie się, są coraz wyższe. W swoich planach na morskie farmy wiatrowe mówili na spotkaniu prasowym przedstawiciele zarządu PGE. Poza morskimi wiatrakami zarząd wspomniał także o małym atomie.
Problemy duńskiej firmy pojawiły się także w momencie, kiedy kolejna aukcja dla morskich farm wiatrowych w Niemczech zakończyła się fiaskiem. Do obu spraw odniósł się na portalu „X” Bartosz Fedurek, prezes PGE Baltica, spółki celowej PGE odpowiedzialnej za rozwój morskiego biznesu grupy. – Kto śledzi rynek offshore wind, ten nie jest zaskoczony wynikiem niemieckiej aukcji. Niemcy pracują nad wdrożeniem CfD dla morskich farm wiatrowych, na wzór Wielkiej Brytanii czy Polski. Problemy Ørsted wynikają z decyzji politycznych i regulacyjnych w USA, a nie braku efektywności technologii – napisał Fedurek.