Z naszych informacji wynika, że Kopex chce zbudować podziemny zakład, który wyposaży w maszyny firm ze swojej grupy – od przenośników Ryfamy przez obudowy Tagoru po kombajny ZZM. Między innymi po to, by zagraniczni inwestorzy mogli zobaczyć, jak w praktyce pod ziemią działa ten górniczy sprzęt.
Na węglu można zarobić
– Rozważamy zaangażowanie kapitałowe w eksploatację węgla w kraju lub za granicą. Chcielibyśmy mieć swoją kopalnię głębinową wyposażoną w pełni w nasz sprzęt, bo wtedy nasi klienci mogliby zobaczyć w praktyce, jak on działa na dole – potwierdza informacje „Parkietu" Marian Kostempski, prezes Kopeksu. – Taką kopalnię mają już np. Niemcy (kopalnia antracytu Ibbenbueren należąca do koncernu RAG – red.). W Polsce są takie obszary, gdzie zalega dużo interesującego węgla, który nie jest jeszcze eksploatowany. A na węglu naprawdę można zarobić. Mogłaby być to nowa jakość dla naszej grupy – dodaje. Przyznaje, że szczegółów można się spodziewać w tym roku.
Z informacji „Parkietu" wynika, że kopalnia powstałaby na Śląsku. Koszt inwestycji zależałby od jej wielkości. Przy założeniu, że będzie to zakład produkujący ok. 2 mln ton węgla rocznie, kosztowałoby to jednak co najmniej 1 mld zł. Prezes Kopeksu na temat finansów na razie nie chce rozmawiać.
Zobacz pigułę informacyjną spółki Kopex
Możliwe, że będzie to kopalnia bez szybów, których pionowe drążenie trwa kilka lat. Zamiast nich zbudowane mogą być pochylnie, co jest tańsze i szybsze (tak np. działają kopalnie w Australii). – Z doświadczenia wiem, że własność prywatna ułatwia prowadzenie takich przedsięwzięć i przyspiesza wiele procedur. Proszę spojrzeć na Siltech czy Bogdankę – wskazuje Kostempski.