Na taki ruch przedsiębiorstwa budowlane zaangażowane w inwestycje infrastrukturalne finansowane z publicznej kiesy czekały od lat: państwo jest gotowe wprowadzić realny mechanizm waloryzacji wynagrodzeń do kontraktów. Ale do szczęśliwego finału daleko.
Wstęp do dyskusji
Problem z wieloletnimi kontraktami na budowę dróg i linii kolejowych polega na tym, że wynagrodzenie dla wykonawców ustalane jest z góry. Inwestycyjny boom we wszystkich segmentach budownictwa spowodował, że ceny materiałów i koszty pracy poszybowały do poziomu, który trudno było przewidzieć przy składaniu ofert. Z tego powodu kontrakty zawierane w latach 2016–2017 stały się nierentowne, dotychczasowe mechanizmy waloryzacji były praktycznie martwym zapisem. Z kolei w nowych przetargach firmy składały już oferty z większym buforem na wzrost kosztów i okazywało się, że oczekiwania mocno przekraczały budżety inwestorskie – część przetargów nawet odwołano.
GDDKiA oraz PKP PLK zaproponowały, by waloryzacja kontraktów odbywała się co miesiąc i była rozliczana na podstawie wykonanych robót, w oparciu o szacowane przez GUS koszyki uwzględniające m.in. ceny materiałów, poziom płac i inflację. Waloryzacja nie mogłaby przekroczyć 5 proc. wartości kontraktu.
– W najbliższych dniach będziemy dyskutować z firmami o propozycjach i przedstawimy wnioski na kolejnym spotkaniu z przedstawicielami ministerstwa – mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Na gorąco można powiedzieć, że propozycja jest racjonalna, natomiast na pewno dyskutowane będą 5-proc. limit, szczegóły dotyczące koszyków i przypisanych poszczególnym pozycjom wag czy konieczność doprecyzowania kwestii proceduralnych – dodaje.