Ciemne chmury nad rynkiem budowlanym. Budimex apeluje

Rozpisywanie i rozstrzyganie przetargów musi przyspieszyć, a podejście do oceny ofert wykonawców poprawić. Wojna cenowa się zaostrza, sytuacja w branży zaczyna się destabilizować – ostrzega i apeluje Artur Popko, prezes Budimeksu.

Publikacja: 28.07.2025 06:00

Artur Popko, prezes Grupy Budimex: branża budowlana jest w coraz trudniejszej sytuacji. Konieczne są

Artur Popko, prezes Grupy Budimex: branża budowlana jest w coraz trudniejszej sytuacji. Konieczne są pilne działania.

Foto: materiały prasowe

W I połowie 2025 r. produkcja budowlano-montażowa skurczyła się o 0,7 proc., w tym budownictwo ogólne o 4,2 proc., infrastrukturalne o 3,5 proc. – i tylko roboty specjalistyczne zanotowały 7,6-proc. wzrost. Cały czas nie widzimy odbicia rynku, choć portfele zamówień największych grup budowlanych są pokaźne, a plany inwestycyjne na rynku infrastruktury imponujące. W czym tkwi problem?

Warto osadzić dane GUS w szerszym kontekście. Branża budowlana ma za sobą bardzo trudny 2024 r., a obecny niestety kontynuuje ten negatywny trend. W I połowie 2024 r. produkcja budowlano-montażowa, liczona w cenach stałych, zmniejszyła się o 8,7 proc., podczas gdy w całym 2024 r. odnotowano spadek na poziomie 7,7 proc. Po tak słabym roku i w obliczu odblokowanych środków z KPO w 2025 r., oczekiwaliśmy wyraźnego ożywienia. Tymczasem mamy utrzymujące się spowolnienie. Maleje liczba nowych pozwoleń na budowę, a przychody wielu dużych firm budowlanych spadają. To nie służy gospodarce, w której branża budowlana odpowiada za 10 proc. polskiego PKB.

Sytuacji nie sprzyja wciąż wysoki koszt pieniądza – mimo dwóch obniżek stóp procentowych. Dodatkowym czynnikiem ryzyka pozostaje niepewność geopolityczna związana z wojną w Ukrainie. Inwestycje infrastrukturalne realizowane z publicznych środków miały być fundamentem ożywienia w branży i choć zapowiedzi pozostają optymistyczne, nie przekładają się na realne tempo ogłaszania przetargów. Jesteśmy już w II połowie roku, a najwięksi zamawiający publiczni ogłosili jedynie 12 z 59 planowanych przetargów.

Sytuacja firm budowlanych staje się coraz trudniejsza i coraz bardziej niepokojąca. W obliczu niewykorzystanego potencjału wykonawczego przedsiębiorstwa agresywnie startują w przetargach, oferując ceny poniżej budżetów inwestorskich. Takie warunki pozyskiwania zleceń generują poważne ryzyko – zarówno dla zamawiających, jak i dla użytkowników infrastruktury oraz podatników. Istnieje realne zagrożenie, że część firm nie sprosta realizacji kontraktów lub ogłosi upadłość, co skutkować będzie opóźnieniami oraz znacznym wzrostem kosztów inwestycji. Stąd nasz apel do zamawiających, żeby przyspieszyć procesy związane z postępowaniami przetargowymi i podpisywaniem umów.

Jaka jest przyczyna takiego słabego tempa ogłaszania przetargów?

Jednym z kluczowych wyzwań pozostaje czas postępowania przetargowego – od momentu złożenia oferty do podpisania umowy mija średnio aż 9 miesięcy. Publiczni zamawiający, np. GDDKiA czy PKP PLK, często tłumaczą opóźnienia koniecznością oczekiwania na komplet niezbędnych dokumentów – decyzje środowiskowe, uzgodnienia i opinie – bez których formalne wszczęcie procedury przetargowej nie jest możliwe. Dodatkowo część zamawiających wstrzymuje ogłaszanie przetargów z powodu niepewności co do źródeł finansowania. Zjawisko to szczególnie widoczne jest w przypadku projektów współfinansowanych ze środków unijnych, tam gdzie wciąż brakuje ostatecznych decyzji Komisji Europejskiej lub trwają negocjacje dotyczące alokacji funduszy w ramach programów takich jak KPO czy FEnIKS.

W mojej ocenie inwestycje wymagają długoterminowego, przewidywalnego oraz konsekwentnie realizowanego planu. Kluczowe jest wypracowanie wspólnego podejścia opartego na efektywnym dialogu między wszystkimi zamawiającymi a uczestnikami rynku budowlanego.

Jeśli słyszymy o planowanym harmonogramie przetargów, to adekwatnie do tego planujemy nasze zasoby. Znacząca rozbieżność między deklaracjami a wykonaniem destabilizuje rynek i utrudnia racjonalne zarządzanie potencjałem firm wykonawczych. Dlatego rozdzielenie postępowań z modelu „zaprojektuj i buduj” na dwa osobne etapy – „zaprojektuj” i „buduj” mogłoby znacząco poprawić efektywność całego procesu inwestycyjnego. Pozwoliłoby to wykonawcom lepiej wykorzystać czas przygotowania do realizacji i ograniczyłoby ryzyko opóźnień. Taki podział daje większą przewidywalność i płynność działania wszystkim stronom – zarówno zamawiającym jak i wykonawcom.

Rząd skierował do Sejmu projekt nowelizacji Prawa zamówień publicznych pozwalający ograniczać udział firm spoza UE w postępowaniach. To pomoże w ograniczeniu wojny cenowej?

Doceniamy to, że rząd pracuje nad projektem ustawy implementującej to uzasadnienie do polskiego prawodawstwa, zgodnie z wyrokiem TSUE. Do tej pory faktycznie firmy spoza UE składały bardzo agresywne oferty, często nie płacąc podatku w Polsce, z czym bardzo trudno było nam konkurować. Dzisiaj widzimy jeszcze jeden element: przez złą sytuację sektora, część firm z UE składa bardzo niskie cenowo oferty, moim zdaniem znacząco poniżej budżetu realizacji zadania, co finalnie destabilizuje rynek. Dlatego też potrzebujemy odpowiedzialnego dialogu z zamawiającymi i planowania działań w długiej perspektywie.

Kryterium najniższej ceny, czyli temat wałkowany od lat. Jak temu zaradzić?

W dalszym ciągu podstawowym kryterium wyboru jest cena. Z naszej perspektywy warto weryfikować, czy cena jest adekwatna do kosztu wykonania danej inwestycji. Zamawiający ma możliwość zadawania bardzo szczegółowych pytań. Kierowanie się najniższą ceną może doprowadzić do dużych trudności w finalizacji inwestycji. Na to wskazują doświadczenia ostatnich lat, gdy firmy, które wygrały przetargi na takich warunkach, wycofywały się wręcz z realizowanych kontraktów. Często kończyliśmy zadania po takich podmiotach. Ja rozumiem, że osoby odpowiedzialne za postępowania mogą się obawiać zarzutów, że odrzucając najtańszą ofertę działają na szkodę interesu publicznego, ale konsekwencją takich decyzji jest to, że wykonawca przychodzi później z roszczeniami o dodatkowe wynagrodzenie albo schodzi z placu budowy. Tymczasem odchylenia cenowe w ofertach są wręcz niewiarygodne. Najtańsze odbiegają o 15-20 proc. od średniej. Trudno ocenić taką propozycję jako realistyczną. To się powtarza w kolejnych przetargach i naprawdę takie oferty trzeba gruntownie sprawdzać. Powinniśmy zatem stworzyć takie warunki prawne, które pozwolą zamawiającym bez obaw wybierać oferty niekoniecznie najtańsze, ale za to rzetelne i realne, dające rzeczywistą gwarancję wykonania zamówienia zgodnie z założeniami projektu i harmonogramu.

Mówi pan dużo o GDDKiA i PKP PLK, ale przecież są inne segmenty rynku: wojsko, energetyka…

Obecnie branża budowlana ma strategiczne znaczenie z uwagi na zapewnienie bezpieczeństwa kraju. To specjalistyczne segmenty, które wymagają odpowiedniego potencjału, kompetencji, zasobów kadrowych i finansowych. Inwestycje prywatne są na niższym poziomie niż oczekiwane, bo pieniądz dalej jest drogi – choć mieliśmy dwie obniżki stóp procentowych, a sytuacja geopolityczna pozostaje trudna. Nawet w infrastrukturze kolejowej, która z założenia wymaga większych kompetencji i doświadczenia, obserwujemy obecnie nasilającą się rywalizację cenową pomiędzy wykonawcami. Jeszcze trudniejszy obraz wyłania się na rynku drogowym, gdzie coraz częściej pojawiają się firmy bez specjalistycznego doświadczenia, próbujące wejść w ten segment i zdobyć zlecenia, co dodatkowo pogłębia presję cenową i ryzyko jakościowe.

Nowelizacja Prawa zamówień publicznych ma ograniczyć konkurencję firm spoza UE, a ostatnio na tapecie jest temat repolonizacji gospodarki. Przetarg na terminal CPK sprowokował pytania o polskość spółek.

Funkcjonujemy na rynku europejskim. Dla mnie kluczowym aspektem dopuszczania do postępowań powinny być odpowiednie kwalifikacje i to, czy firma jest firmą krajową, czyli czy jest zarejestrowana na terenie Polski, czy zatrudnia tu pracowników, inwestuje i oczywiście czy płaci tu podatki. Budimex wszystkie te kryteria spełnia. Dodatkowo inwestujemy w edukację i rozwój naszej młodzieży. Co roku zatrudniamy ponad 300 studentów i uczniów techników na płatne praktyki. Współpracujemy z ponad 50 uczelniami wyższymi i technikami. Budimex jest firmą z blisko sześćdziesięcioletnią historią w naszym kraju, płacącą w Polsce podatki. Płacimy największy podatek CIT wśród firm budowlanych w Polsce. Od dekady zapłaciliśmy ponad 1,4 mld zł podatku, z czego tylko w 2023 r. 285 mln zł. Budimex od 1995 r. jest notowany na GPW i jest w 20 największych spółkach giełdowych (jest w indeksie WIG20). Jesteśmy też największym pracodawcą na rynku budowlanym zatrudniającym ponad 7 tys. osób. Co roku inwestujemy 8 mln zł w rozwój i szkolenia naszych pracowników.

Co do CPK, podejście zamawiającego jest racjonalne. Trudno oczekiwać, by przetarg tej skali otwierać dla wszystkich – niezależnie od wielkości i doświadczenia. Rozumiem, że ambicje wielu firm są olbrzymie, ale zamawiający chce uniknąć ryzyka niepowodzenia realizacji inwestycji.

Dywersyfikacji szukacie także na ościennych rynkach. W portfelu są duże kontrakty, w tym na odcinki Rail Baltica o wartości 4,5 mld zł.

Przede wszystkim chcemy się rozwijać. Nasze kompetencje budowlane są doceniane na rynkach ościennych. Dzięki temu też zmniejszamy negatywne skutki cyklu sinusoidalnego w budownictwie. Dla Budimeksu Polska pozostaje najważniejszym rynkiem – zarówno pod względem rozwoju, jak i portfolio realizowanych projektów. Obecność na rynkach zagranicznych daje nam szerszą perspektywę i możliwość obserwacji różnych praktyk. Wiele możemy uczyć się od Czechów, którzy mocno postawili na model PPP (partnerstwa publiczno-prywatnego). Z kolei łotewskie doświadczenia pokazują, że wyzwania administracyjne nie są wyłącznie polską specyfiką – realizacja tamtejszego odcinka Rail Baltica nie idzie tak szybko, jak się spodziewaliśmy. Niemniej jest to kontrakt, który jest mocnym oparciem przychodów w perspektywie ośmiu lat.

Za chwilę firma poda wyniki za II kwartał. Po I kwartale mówiliście, że nastawiacie się na wzrost przychodów w całym roku wobec 2024 r., choć będzie to wyzwaniem mimo rekordowego portfela. Czy to aktualny scenariusz?

Tak, podtrzymujemy nasz scenariusz zakładający wzrost przychodów Budimeksu w 2025 r. względem roku ubiegłego. To oczywiście ambitny cel, bo wciąż działamy w wymagającym otoczeniu – zarówno regulacyjnym, jak i pogodowym – ale portfel zamówień, jaki zbudowaliśmy, daje ku temu solidne podstawy. Warto przypomnieć, że większość projektów, które pozyskaliśmy w ubiegłym i bieżącym roku, realizowana jest w formule „zaprojektuj i buduj”. To oznacza, że pełnoskalowe roboty budowlane, a co za tym idzie – ich wpływ na przychody – są przesunięte w czasie. Największe przychody z tych kontraktów będą widoczne dopiero w kolejnych kwartałach.

Jednocześnie dochodzi nam nowy czynnik, jakim jest dynamicznie zmieniająca się pogoda. Zwykłe opady deszczu to zjawisko, z którym branża budowlana potrafi sobie radzić, ale intensywne, gwałtowne ulewy, które obserwujemy w ostatnich tygodniach w wielu regionach Polski, dezorganizują roboty, szczególnie tam, gdzie liczy się rytm dostaw, sprzętu i logistyki. Chcemy wrócić do trendu wzrostowego, który charakteryzował nas przez ostatnią dekadę, czyli przyrostu przychodów rzędu 6-8 proc. rocznie. Portfel kontraktów przekraczający 17,7 mld zł i wysoka aktywność na rynkach krajowych i zagranicznych wskazują, że to realny kierunek.

CV
Artur Popko

Prezesem największej grupy budowlanej w Polsce jest od maja 2021 r. Z Budimeksem związany jest od 2004 r., zaczynał jako kierownik budowy. W 2014 r. był już dyrektorem budownictwa infrastrukturalnego, a w 2019 r. wiceprezesem ds. operacyjnych. Wcześniej pracował jako inżynier budowy w Przedsiębiorstwie Drogowo-Mostowym Olecko, kierował też budową autostrady A2 z ramienia firmy NCC Polska. Absolwent wydziału budownictwa i inżynierii środowiska Politechniki Białostockiej.
Na koniec marca wartość portfela zamówień Budimeksu wynosiła 17,5 mld zł (bez Rail Baltiki). Kapitalizacja grupy to 15,8 mld zł, 50,1 proc. akcji kontroluje Ferrovial.

Budownictwo
Kurs Develii bije rekordy. Co deweloper zyska w tym roku po przejęciu Bouyguesa?
Budownictwo
Robert Maraszek, Inpro: Sprzedaż mieszkań będzie rosnąć, ale powoli
Budownictwo
Katarzyna Kuniewicz, Otodom: Obniżki stóp aktywują nowe pule klientów deweloperów mieszkaniowych
Budownictwo
Czerwcowe wyhamowanie deweloperskich inwestycji. Będzie powtórka z 2022 roku?
Budownictwo
Deweloperzy mieszkaniowi jeszcze z potencjałem? Nowe rekomendacje analityków
Budownictwo
Deweloperzy podsumowują sprzedaż mieszkań w I półroczu 2025 roku