Efekt rosyjskich dronów: co zrobią konsumenci według ekonomistów

Rosyjskie drony na polskim niebie, choćby incydentalnie, mogą mieć wpływ na nastroje konsumentów w Polsce. Jaki? Mamy pierwsze opinie specjalistów.

Publikacja: 16.09.2025 05:07

Starówka w Lublinie w pierwszy weekend po pojawieniu się rosyjskich dronów na polskim niebie tętniła

Starówka w Lublinie w pierwszy weekend po pojawieniu się rosyjskich dronów na polskim niebie tętniła życiem.

Foto: Fot. Urszula Zielińska

Środa 10 września przyniosła warszawskiemu rynkowi kapitałowemu chwilowe załamanie indeksów. Była to pierwsza sesja po nocnym nalocie około dwudziestu rosyjskich dronów nad terytorium naszego kraju. To zdarzenie wywołało też wahnięcie notowań polskiej waluty: złoty osłabił się zarówno wobec dolara, jak i euro.

GPW odrabia straty

Na giełdzie w Warszawie były jednak i firmy, które właśnie tego dnia przyciągnęły zwiększone zainteresowanie, a inwestorzy otworzyli portfele. Dzięki temu część emitentów bardzo szybko odrobiła straty z pierwszych godzin pierwszej „podronowej” sesji, a część zaczęła marsz w górę.

Notowania rosną wówczas, gdy inwestorzy mają nadzieję na poprawę wyników danej spółki, ale także wtedy, gdy widząc ruch o niewyjaśnionych przyczynach, przyłączają się do spekulacji. Wśród podmiotów, których walory zachowują się lepiej od feralnej środy były firmy zaopatrujące służby mundurowe, w tym wojsko (Protektor, Lubawa, Zremb, Arlen), czy handlujący paliwami Orlen.

Producent obuwia specjalistycznego Protektor jest o prawie 50 proc. droższy niż 9 września na zamknięciu sesji. Lubawa o około 20 proc., Zremb o prawie 30 proc., a Arlen o niecałe 2 proc. Orlen odrobił spadek 11 września.

Reklama
Reklama

Gdy chodzi o wojnę i jej wpływ na wyniki przedsiębiorstw, to – jak pokazały doświadczenia po wybuchu pełnowymiarowej wojny o Ukrainę – do największych beneficjentów należą także duże spółki konsumpcyjne posiadające odpowiednie zaplecze logistyczne i rozległą sieć dystrybucji.

Czytaj więcej

Piotr Poddębniak, DM Navigator: Hossa w zbrojeniówce trwa

To najprawdopodobniej dlatego bardzo szybko wahnięcie notowań w dół odrobiły akcje spółek prowadzących sklepy z artykułami odzieżowymi i obuwiem. Notowaniom gigantów należących do WIG20 – LPP i CCC – pomogły także dane o wynikach sezonu „back to school”.

Dobrze radzą sobie od kilku dni także niektóre firmy farmaceutyczne (Synektik, Selvita, Pharmena), choć w ich wypadku trudno o wspólny mianownik zwyżek.

Co ciekawe, detaliści spożywczy, w tym nawet Dino, które bardzo dużo zyskało gdy wybuchła pełnowymiarowa wojna w Ukrainie, do poniedziałku nie odrobili strat ze środy.

Wydatki konsumentów i ich nastroje są istotnym elementem wpływającym na koniunkturę gospodarczą. Na razie nie widać, aby rosyjskie drony wywołały diametralną zmianę w zachowaniu Polaków.

Reklama
Reklama

Spokój i muzyka

Nie ma ponadnormatywnych kolejek na stacjach paliwowych, pustych półek w sklepach, czy większej wstrzemięźliwości w korzystaniu z usług turystycznych i rozrywki, które towarzyszyły wybuchowi wojny o Ukrainę w 2022 r.– Nic się nie dzieje. To nie to samo, co trzy lata temu – usłyszeliśmy od obsługi stacji benzynowej w Dynowie (podkarpackie).

– W ciągu ostatnich dni nie odnotowaliśmy istotnych zmian w zachowaniach konsumenckich klientów sieci stacji Orlen we wschodniej części kraju. Sprzedaż odbywała się i jest obecnie kontynuowana na bieżąco, z pełną dostępnością wszystkich rodzajów paliw, jesteśmy również przygotowani na ewentualne zwiększenie natężenia ruchu – przekazało nam biuro prasowe paliwowego koncernu.

Jednym z województw, w których z wtorku na środę w minionym tygodniu zestrzelono lub spadły rosyjskie drony było lubelskie. I choć to właśnie w części Lubelszczyzny rozbrzmiały w weekend syreny przestrzegające przed nalotem, to w centrum Lublina odbył się Europejski Festiwal Smaku, ogródki restauracyjne były zaludnione, a do kas Muzeum Narodowego stały kolejki.

Optymizm ekonomistów

O to, jaki może być wpływ zwiększonego zagrożenia wojną w Polsce na zachowania gospodarstw domowych, spytaliśmy makroekonomistów.

– Przekroczenie polskiej przestrzeni powietrznej przez drony, choć incydentalne, może wpłynąć na zachowania konsumentów, choć skala tego wpływu będzie zapewne ograniczona – uważa Arkadiusz Balcerowski, ekonomista mBanku.

Reklama
Reklama

– Jak pokazują doświadczenia z początku pandemii i inwazji na Ukrainę, epizodyczne wzrosty zagrożenia prowadzą do impulsywnych zakupów, zwłaszcza dóbr podstawowych, takich jak paliwo i żywność z długim terminem przydatności – wskazuje.

Czytaj więcej

Zbrojeniowa hossa coraz bardziej rozlewa się po rynku

– W marcu 2022 roku, po inwazji Rosji, odnotowano skokowy wzrost sprzedaży paliw o 15,5 proc., a całkowita sprzedaż detaliczna wzrosła o 9,6 proc. rok do roku. Te reakcje są jednak zazwyczaj krótkotrwałe i nie mają istotnego wpływu na gospodarkę w perspektywie kwartalnej czy rocznej, co jest zjawiskiem naturalnym w odpowiedzi na nagły wzrost niepewności – dodaje ekspert.

– Prawdopodobną, choć marginalną z punktu widzenia makroekonomii, reakcją na wzrost poczucia zagrożenia będzie również wzrost popytu na sprzęt survivalowy, broń czarnoprochową oraz wiatrówki. Chociaż obroty sklepów oferujących tego typu asortyment mogą wzrosnąć, ich wpływ na konsumpcję w skali całego kraju będzie znikomy – uważa ekonomista z mBanku. – W przeciwieństwie do masowych zakupów dóbr podstawowych, wydatki te są niszowe i nie generują wystarczającego wolumenu, aby znacząco wpłynąć na ogólną konsumpcję – wyjaśnia Balcerowski. - Konsumenci w Polsce Wschodniej, ze względu na bliskość granicy, mogą wykazywać większą wrażliwość i częściej sięgać po tego typu artykuły, jednak to zróżnicowanie regionalne nie zmieni ogólnego obrazu – mówi. Jego zdaniem ważniejsze dla koniunktury w kraju jest coś innego. – Jeśli rynek nieruchomości odzyska dynamikę, zakup mieszkań, a co za tym idzie, wyposażenie ich w sprzęt RTV i AGD, wygeneruje znacznie większy wolumen wydatków niż zakupy związane z poczuciem zagrożenia. To właśnie te wydatki, a nie impulsywne zakupy żywności czy sprzętu survivalowego, będą miały kluczowe znaczenie dla dynamiki polskiej konsumpcji w najbliższym czasie – uważa.

Przyzwyczajeni do wojny

Część Polaków przygotowana na ewakuację jest od trzech lat (jak duża – danych brak), a zamożniejsi kupili mieszkania za granicą. Z kolei mieszkańcy wschodnich rubieży, w tym turystycznych enklaw Pojezierza Augustowskiego zdążyli odczuć wpływ wojny na swoje finanse. – De facto wojna w Ukrainie toczy się od 2022 r. i konsumenci w pewnym sensie się do tego przyzwyczaili. Pojawiają się chwilowe momenty większego napięcia, gdy część osób może pomyśleć, aby się w jakiś sposób zabezpieczyć, np. wypłacić większą kwotę gotówki czy zgromadzić zapasy – ale nie powinno mieć to istotnego wpływu na dane np. o sprzedaży detalicznej. Wręcz mogłoby mieć to pozytywny wpływ na sprzedaż niektórych produktów, głównie żywności czy artykułów higienicznych. Nie sądzę też, abyśmy na razie mieli do czynienia z takim poziomem strachu, żeby ktoś np. przerwał wyposażanie nowego mieszkania w meble i sprzęt RTV/AGD. A przypomnę, że z danych BIK widać wzrosty zapytań o kredyty hipoteczne w ostatnich miesiącach. Być może, jeśli ktoś był jeszcze przed decyzją o zakupie mieszkania czy wymianie sprzętu, to ją odwlecze w czasie – komentuje Agata Filipowicz-Rybicka, główna ekonomistka Alior Banku. – Jeżeli sytuacja nie będzie istotnie eskalowała, to mamy do czynienia wyłącznie z krótkotrwałym impulsem, bez znaczenia dla prognoz dla gospodarki w horyzoncie długoterminowym – dodaje.

Reklama
Reklama

Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Pekao, uważa, że na stawianie tez, jak nowa sytuacja wpłynie na zachowania konsumentów jest za wcześnie. – Wszystko zależy od tego, jak społeczeństwo się zachowa. Na razie brakuje danych wskazujących, aby doszło do diametralnej zmiany, takiej, jaką obserwowaliśmy czy to w 2022 r. w związku z wojną w Ukrainie, czy w 2020 r., gdy wybuchła pandemia – mówi.

– Wschodni obszar naszego kraju, zwłaszcza miejscowości zlokalizowane blisko wschodniej granicy, od początku wojny w Ukrainie jest poddany podwyższonej czujności, która w naszej ocenie nie ma bezpośredniego przełożenia na sprzedaż – mówi Monika Wszeborowska, rzeczniczka grupy LPP. MFi, AFT

Analizy rynkowe
Czy obniżki stóp dadzą hossie nowe paliwo?
Analizy rynkowe
Eurocash uklepał dołek na 7,9 zł. Wyczekiwanie na wybicie
Analizy rynkowe
Hossa w godzinie próby
Analizy rynkowe
Młodzi Polacy odkładają pieniądze i oszczędzają na wydatkach
Analizy rynkowe
Czy to ostatnie chwile wysokiego oprocentowania bankowych produktów?
Analizy rynkowe
Wynajem mieszkań. Górą emocje?
Reklama
Reklama