Od początku roku WIG zyskał 22 proc. Czynniki rynkowe i makroekonomiczne zdają się przemawiać za dalszymi zwyżkami, podobnie jak fundamenty notowanych firm. Gdyby ceny akcji ukształtowały się na poziomach wskazywanych przez brokerów, WIG mógłby wzrosnąć do ponad 71 tys. pkt (więcej poniżej).
Wzięliśmy pod lupę niemal 140 rekomendacji, które trafiły na rynek od początku tego miesiąca. Prawie 84 proc. miało charakter pozytywny, niespełna 15 proc. negatywny, a pozostały 1 proc. neutralny. Jeśli porównamy te statystyki z danymi sprzed kilku miesięcy, to zobaczymy, że optymizm brokerów przybrał na sile. W październiku co piąty raport miał charakter negatywny, a kwartał wcześniej takich zaleceń było jeszcze o 5 pkt proc. więcej.
Jednak pogłębiona analiza wskazuje, że na hurraoptymizm za wcześnie. Odsetek stricte pozytywnych raportów (czyli tych bez „trzymaj") od kilku miesięcy utrzymuje się bowiem na zbliżonym poziomie, nieco przekraczającym 50 proc. Tak więc optymistyczne statystyki dotyczące rekomendacji pozytywnych są w dużej mierze zasługą przybywających zaleceń o treści „trzymaj". Nie powinno to dziwić, ponieważ wzrostowa fala, która przelewa się przez GPW od jesieni 2016 r., wywindowała wyceny wielu spółek do historycznie wysokich poziomów.
Faworyci analityków
Niemniej nadal jest spora grupa spółek (ponad 70), które zdaniem analityków mają minimum kilkunastoprocentowy potencjał do zwyżek. W większości to firmy małe i średnie, takie jak GetBack, Asbis, Mercator, ZE PAK czy Sanok. Nie brak też spółek, które zebrały po kilka pozytywnych raportów.
W tej grupie są m.in. Bogdanka, PGNiG, PKO BP oraz Play.