Za 1 uncję złota płacono w poniedziałek późnym popołudniem 3340 USD, czyli o 0,8 proc. mniej niż w piątek. Cena spadła, gdyż zmniejszyło się ryzyko zaostrzenia wojny handlowej. Być może przecena byłaby większa, ale na rynku brakowało inwestorów z USA i Wielkiej Brytanii. Tamtejsze giełdy były zamknięte z powodu świąt, więc reakcje rynków na złagodzenie wojny handlowej były dosyć umiarkowane. Pamiętajmy jednak, że cena złota jest nadal bliska niedawno ustanowionego rekordu wszech czasów. Analitycy Citigroup podnieśli natomiast swoją trzymiesięczną prognozę dla kruszcu do 3500 USD za uncję. Ledwo co, bo w pierwszej połowie maja obniżyli ją do 3150 USD za uncję. Te rewizje prognoz dobrze ilustrują niepewność związaną choćby z polityką gospodarczą administracji Trumpa...
Perspektywa złagodzenia napięć handlowych między USA a Europą jakoś słabo wpłynęła na rynek naftowy. Baryłka ropy gatunku Brent taniała w poniedziałek po południu o 1,3 proc. Staniała ona lekko poniżej poziomu 64 USD. Ropa WTI taniała wówczas tylko o 0,3 proc., a za baryłkę surowca płacono 61,3 USD. Co prawda groźba recesji w Europie się oddaliła, ale grupa OPEC+ może znów zdecydować się na zwiększenie produkcji. Ponadto na wyobraźnię inwestorów działają optymistyczne wypowiedzi Trumpa dotyczące możliwego porozumienia z Iranem. Taka umowa mocno oddaliłaby ryzyko wojny na Bliskim Wschodzie i sprawiłaby, że na globalny rynek trafiłyby większe ilości irańskiej ropy. Inwestorzy szykują się więc na tańszy surowiec.