Za baryłkę ropy gatunku WTI płacono w środę po południu 69,7 USD. W ciągu trzech sesji ropa zdrożała więc o prawie 7 proc. Stała się najdroższa od czasu czerwcowej wojny izraelsko-irańskiej. Dlaczego jej cena poszła w górę? Bo prezydent USA Donald Trump skrócił do 10 dni okres ultimatum dla Rosji, dotyczącego zawieszenia broni na Ukrainie. Amerykański przywódca grozi nałożeniem 100-proc. sankcji na Rosję oraz sankcji wtórnych na te kraje, które kupują jej surowce energetyczne. W środę Trump przypomniał, że może być nieobliczalny w polityce handlowej, gdyż zapowiedział, że Indie mogą być objęte stawką celną wynoszącą nawet 25 proc. Rynek zaczął więc na poważnie brać scenariusz, w którym amerykańskie sankcje uderzą w dopływ rosyjskiej ropy na rynki międzynarodowe. Wizja mniejszej podaży surowca stała się więc impulsem do wzrostu cen. Był on jednak o wiele mniejszy niż we wtorek. Dotychczas też ceny ropy były powstrzymywane przed wzrostami przez obawy dotyczące wpływu wojny handlowej na gospodarkę światową. Dane o PKB USA za drugi kwartał pokazały jednak, że gospodarka Stanów Zjednoczonych wciąż jest w dosyć dobrej kondycji.

Ceny większości metali przemysłowych lekko spadały podczas środowej sesji. Traciła też większość metali szlachetnych. Wyjątkiem był pallad, który zyskiwał po południu 0,5 proc. Za 1 uncję tego kruszcu płacono 1254 USD. W szczycie z 18 lipca uncja palladu kosztowała natomiast 1336,5 USD. Od początku maja cena tego metalu skoczyła już o prawie 34 proc., a od początku roku o  37 proc.