O rosnących cenach złota słyszał w ostatnim czasie chyba niemal każdy, jednak to nie tylko ten kruszec przykuwa uwagę inwestorów, ale cała gama metali. Na rynku złota wręcz niewiele się dzieje w ostatnich tygodniach, a prym wiodą pallad, platyna, srebro czy miedź, ale tylko ta notowana na COMEXie, ze względu na cła Donalda Trumpa.
W tym roku z popularnych kontraktów terminowych najwyższą stopą zwrotu mogą pochwalić się inwestorzy inwestujący w platynę. Futures na ten metal wzrósł od początku stycznia o ponad 51 proc. liczony w dolarach amerykańskich. Na drugim miejscu znajduje się kontrakt na pallad, który zwyżkował w tym samym czasie o 37 proc. Amerykańska miedź z kolei podrożała o 31 proc., a srebro o 26 proc. Złoto w tym czasie zdrożało „jedynie” o 22 proc.
Wydaje się, że za gwałtowny wzrost cen platyny odpowiada przede wszystkim strukturalny deficyt podaży, spowodowany wysokim zapotrzebowaniem przemysłu motoryzacyjnego oraz branży jubilerskiej. Rosnące koszty złota skłoniły jubilerów, zwłaszcza na rynku chińskim, do sięgnięcia po tańszą alternatywę w postaci platyny. Dodatkowo rozwój technologii wodorowych oraz ogniw paliwowych jeszcze bardziej napędza popyt na ten metal. Wydaje się także, że inwestorzy coraz chętniej lokują kapitał w kontraktach na platynę, traktując ją jako alternatywę dla złota.