Notowania tego metalu szlachetnego na koniec sierpnia znalazły się na najniższym poziomie od wakacji 2020 r., docierając do okolic 18 USD za uncję. Spoglądając na stopę zwrotu w ujęciu dolarowym liczoną od ubiegłych wakacji, obserwujemy spadek o 25 proc. To więcej nawet niż spadek cen miedzi o 21 proc. czy indeksu Nasdaq 100 ze spadkiem o 20 proc. Wydaje się więc, że spośród popularnych rynków i kontraktów terminowych srebro mogło w skali roku stracić najwięcej.
Z jednej strony jest to metal przemysłowy w większej części niż inwestycyjny, a z drugiej jest on wyceniany na światowych rynkach w dolarze amerykańskim, który w skali roku zdawał się zyskiwać. Biorąc pod uwagę całkowitą podaż srebra, to w około 50 proc. popyt na nie jest zgłaszany przez przemysł. Niecałe 20 proc. to popyt jubilerski, a około 17 proc. – popyt inwestycyjny. Stąd też przy trwającym globalnym spowolnieniu gospodarczym i potencjalnej recesji wydaje się, że rynek srebra może być pod presją.
W dłuższym terminie nie brak jednak optymistycznych głosów, że srebro może jeszcze będzie w modzie za sprawą rewolucji przemysłowej związanej z przechodzeniem na samochody elektryczne, technologię 5G czy odnawialne źródła energii, w tym panele fotowoltaiczne. Wtedy też ożywienie popytu na ten metal mogłoby prowadzić do pojawienia się lepszych stóp zwrotu niż obecnie obserwowane.