Nie dość, że złoto wydaje się nie chronić kapitału przed inflacją, to jeszcze w momencie pogorszenia nastrojów w gospodarce oraz na rynkach ryzykownych aktywów nie podniosło się jako bezpieczna przystań.

Cena złota w dolarach zdaje się wręcz poruszać w bardzo szerokiej dwuletniej konsolidacji. To właśnie w sierpniu 2020 r., gdy inwestorów ogarnęła gorączka złota, cena poszybowała w okolice 2070 USD za uncję. Od tamtego czasu cena kruszcu zdawała się schodzić w okolice 1680 USD, aby ponownie wspiąć się do 2070 USD i jeszcze raz zawrócić do 1680 USD kilka tygodni temu. Historia zna podobny przypadek. W czerwcu 2016 r. cena złota wzbiła się z okolic 1050 USD do 1360 USD, aby następnie w ciągu dwóch lat ponownie odwiedzić okolice 1130 USD i 1360 USD. Dopiero dwa lata później, latem 2018 r., cena złota rozpoczęła swój marsz „na północ”.

Obecna sytuacja wydaje się podobna i jeśli historia, która może, ale nie musi się powtórzyć, zatoczyłaby koło, to notowania kruszcu w USA mogłyby ponownie sięgnąć 2070 USD lub nawet poziom ten przekroczyć.

Aby taki scenariusz mógł się zrealizować, prawdopodobnie rynek potrzebowałby słabszego dolara i niższych rentowności amerykańskiego długu lub, niestety, bardzo negatywnych wydarzeń na globalnych rynkach, aby inwestorzy zaczęli uciekać do złota jako bezpiecznej przystani.