W tym tygodniu wybierze jedną z nich i przedstawi do uzgodnień międzyresortowych. – Liczymy, że rząd mógłby zająć się tą sprawą na przełomie marca i kwietnia – mówi dyrektor Departamentu Ropy i Gazu Maciej Kaliski.

Choć formalnie resort ciągle bierze pod uwagę możliwość wykupienia całości rezerw od Orlenu, Lotosu i importerów paliwa, to jednak wydaje się to nie do zrealizowania. – Ta koncepcja ma więcej wad niż zalet, a przede wszystkim powoduje zwiększenie długu – mówi dyrektor Kaliski. – Bank Gospodarstwa Krajowego musiałby wyemitować obligacje na 7–9 mld zł, by Agencja Rezerw Materiałowych miała pieniądze na wykup zapasów. To osłabiłoby znacząco pozycję tego banku i mogłoby mu utrudnić finansowanie innych – równie ważnych z punktu widzenia państwa programów – tłumaczy Kaliski.

Mimo że zarządy Orlenu i Lotosu jednorazowe wykupienie zapasów uważają za najlepsze rozwiązanie, to wygląda na to, że będą musiały zaakceptować inną koncepcję. Drugi pomysł MG przewiduje rozłożenie procesu na dziesięć lat, tak by ARM co roku mogła odkupić po 10 proc. zapasów. Ale i w tym przypadku kluczową kwestią jest sposób pozyskania przez Agencję funduszy.

– Mamy dwie propozycje – jedna zakłada, że Agencja zaciągnie kredyt i będzie go spłacać dzięki środkom wpłacanym przez same firmy – Orlen, Lotos i importerów – mówi Maciej Kaliski. – Drugie wyjście to możliwość pozyskania pieniędzy w efekcie naliczenia specjalnej opłaty – ok. 4 grosze na litrze paliwa, by Agencja nie musiała się zadłużać – dodaje. To rozwiązanie oznacza, że najpierw przez rok Agencja będzie zbierać fundusze na to, by w następnym – móc wykupić na początek 10 proc. rezerw. I tak miałoby być przez dziesięć lat.

Dyrektor Kaliski argumentuje, że już i tak wszyscy płacą za zapasy gromadzone przez Orlen i Lotos. Według wyliczeń Ministerstwa koszty z tym związane wynoszą ok. 6,5 grosza w cenie każdego litra paliwa. – Teraz pojawiłaby się dodatkowa opłata: 4 grosze za litr paliwa wprowadzonego do obrotu, ale wtedy dotychczasowe koszty utrzymania zapasów przez naszych producentów byłyby mniejsze – mówi szef Departamentu Ropy i Gazu w MG.