Gazowa ofensywa Komisji Europejskiej

Brukselscy urzędnicy powoli, ale bardzo konsekwentnie zdobywają coraz większy wpływ na unijny rynek energii

Publikacja: 02.10.2010 10:12

Guenther Oettinger jest od lutego 2010 r. unijnym komisarzem ds. energii. Wcześniej był m.in. premie

Guenther Oettinger jest od lutego 2010 r. unijnym komisarzem ds. energii. Wcześniej był m.in. premierem niemieckiego landu Badenia-Wirtembergia. Polityk chadeckiej partii CDU.

Foto: Reuters

W ostatnich tygodniach doszło do wielu zgrzytów w relacjach Brukseli z Gazpromem. Na początku września unijny komisarz Guenther Oettinger ogłosił, że nowy aneks do polsko-rosyjskiej umowy gazowej jest sprzeczny z prawem unijnym. Wskazał, że zamyka dostęp do korzystania z Gazociągu Jamalskiego przez firmy inne niż jego operator. Nowy komisarz stara się być bardzo aktywny również w innych państwach wschodu Europy.

Oettinger zapowiedział już na przykład, że Komisja Europejska pomoże Łotyszom wynegocjować nową umowę gazową z Rosją. Taką, w której Ryga nie będzie przepłacała za gaz. Dzisiaj Łotysze płacą Gazpromowi za błękitne paliwo o 30 proc. więcej niż Niemcy. Mogą się cieszyć, że mają sojusznika w Brukseli.

Plany Komisji idą jednak jeszcze dalej. Oettinger wezwał bowiem do stworzenia jednolitego rynku gazowego w Unii Europejskiej. Jego propozycje przewidują, że negocjować z Rosją dostawy gazu będzie Unia jako całość. Następnie paliwo będzie sprzedawane do wszystkich krajów Wspólnoty po takiej samej cenie. Kolejna mrzonka o europejskiej solidarności czy początek ostrzejszej rozgrywki z Gazpromem?

[srodtytul]Konsekwentny Niemiec[/srodtytul]

Na pierwszy rzut oka wizje wspólnego europejskiego rynku naftowo-gazowego snute przez Komisję Europejską wydają się przejawem myślenia życzeniowego. Czy jest bowiem miejsce na unijną solidarność tam, gdzie w grę wchodzą ogromne pieniądze? Ingerowanie przez Brukselę w lukratywne kontrakty energetyczne z Rosją z pewnością wywoła opozycję dużych narodowych i międzynarodowych koncernów zawierających umowy tego typu. To pociągnie za sobą obiekcje finansowanych przez nie polityków, co źle wróży planom KE. Kryzys w Grecji wyraźnie przecież pokazał, że ostateczne decyzje w Unii należą nie do grona brukselskich urzędników, ale do przywódców regionalnych mocarstw. Sprawa wydaje się więc przesądzona, ale...

Analitycy wskazują, że unijne instytucje bardzo zwiększyły w ostatnich latach swój wpływ na rynek energetyczny. I nadal to robią, chociaż czasem godzą w ten sposób w interesy wielkiego biznesu. – Wspólny europejski rynek energetyczny zbliża się coraz większymi krokami. Kilka lat temu nie spodziewałbym się, że czekają nas aż tak wielkie zamiany.

W tym tygodniu Parlament Europejski przyjął regulacje nakazujące spółkom utrzymywanie wystarczającej na czas kryzysu ilości gazu w magazynach (patrz ramka – red.). Wyciągnięte zostały wnioski z przerwania rosyjskich dostaw do Europy w 2009 r. Unijne prawo sprawiło również, że duże koncerny, jak niemiecki E. ON, pozbywają się części aktywów, aby była większa konkurencja na rynku – mówi „Parkietowi” Alexander Rahr, ekspert ds. europejskich i rosyjskich kwestii energetycznych w DGAP – Niemieckiej Radzie ds. Stosunków Zagranicznych.

– Komisarz Oettinger, rozpoczynając swoją kadencję, zapowiedział, że będzie dążył do stworzenia wspólnego europejskiego rynku energetycznego. I z niemiecką konsekwencją robi to, co obiecał – przyznaje Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert rynku paliwowego. – Polska jest polem doświadczalnym tej polityki. Do Brukseli dochodzą odgłosy kłótni polskich polityków dotyczącej umowy z Gazpromem. A ponieważ jesteśmy stosunkowo dużym rynkiem, można na nas sprawdzić nowe rozwiązania. Tak zwany trzeci pakiet energetyczny, na którym KE opiera swoje żądania wobec polsko-rosyjskiej umowy gazowej, zacznie przecież obowiązywać dopiero w marcu przyszłego roku.

Trzeci pakiet energetyczny to jeden z flagowych projektów KE. Został przyjęty w 2009 r. (za rządów poprzedniego komisarza ds. energii Andrisa Piebalgsa) i ma liberalizować unijny rynek. Zobowiązuje państwa Unii do rozbicia firm energetycznych, które jednocześnie produkują energię i są operatorami systemów przesyłowych. Poprawi to dostęp do rurociągów i zwiększy konkurencję na rynku. Od samego początku przepis ten nie podoba się Gazpromowi. I nic dziwnego. To właśnie ten przepis stał się podstawą do zakwestionowania przez KE aneksu do umowy gazowej z Polską.

Kolejnym, obok Polski, poligonem funkcjonowania trzeciego pakietu jest już Litwa. Rząd w Wilnie przyjął projekt podziału narodowej spółki gazowej Lietuvos Dujos na firmę zajmującą się sprzedażą gazu oraz spółkę będącą operatorem systemu gazociągów. Głównym udziałowcem Lietuvos Dujos jest Gazprom. Reforma spowodowana przez trzeci pakiet sprawi, że rosyjski monopolista straci kontrolę nad częścią Lietuvos Dujos trzymającą w garści litewskie gazociągi. Odpowiedzią Gazpromu na to zagrożenie była groźba pozwania Litwy przed międzynarodowy sąd arbitrażowy. Można się spodziewać, że wkrótce trzeci pakiet może zacząć sprawiać kłopoty Gazpromowi również w innych krajach Unii Europejskiej.

[srodtytul]Uporządkowanie rynku[/srodtytul]

Eksperci, przyglądając się konsekwentnym i skutecznym działaniom KE z ostatnich miesięcy, sugerują, że powstanie jednolitego europejskiego rynku gazu wcale nie jest nierealne. Problematyczne jest jednak to, kiedy taki rynek może zostać stworzony i na jakich zasadach. – Nie uda się stworzyć wspólnego rynku za pomocą rewolucyjnych działań. Tutaj jest potrzebny kompromis. Negocjowanie jednej ceny dla całej Europy może przecież uderzyć w interesy producentów gazu.

Zależy im na długoterminowych kontraktach. Chcą gwarancji, że będą mieli zbyt na surowiec. Część dużych firm, np. z Niemiec i Włoch, ma bardzo dobre relacje z Rosjanami. I one również preferują długoterminowe kontrakty. Niektóre z tych firm, np. BASF Wintershall czy E. ON, zainwestowały w wydobycie gazu w Rosji. Rosyjski gaz jest dla nich bardzo tani i atrakcyjny. Trudno więc będzie zmienić długoterminowe umowy. Poza tym sytuację utrudnia to, że w części krajów UE są monopole na rynku energetycznym – wyjaśnia Rahr.

– Pomysł stworzenia wspólnego rynku energetycznego sam w sobie nie jest zły, choć do tego jeszcze daleka droga. Wymaga on łamania oporu wielkich firm i przekonywania rządów. Dużo łatwiejsze było przepchnięcie trzeciego pakietu energetycznego, gdyż wówczas straszono opinię publiczną apokaliptycznymi zmianami klimatycznymi, którym pakiet miał zapobiegać – przekonuje Tomasz Chmal, ekspert Instytutu Sobieskiego.

[srodtytul]Unia dwóch prędkości[/srodtytul]

Problemem jest również to, że decydenci z Europy Zachodniej często nie uwzględniają specyfiki rynków energetycznych nowych państw członkowskich.

Unia Europejska jako całość zapewniła już sobie gazową dywersyfikację. Stara Europa jest zależna od dostaw Gazpromu jedynie w 20 proc. A spośród dziesięciu nowych wschodnioeuropejskich państw członkowskich UE sześć jest uzależnionych od rosyjskiego gazu w stopniu większym niż 80 proc. Rynki Europy Środkowo-Wschodniej są przy tym bardzo małe w porównaniu z rynkami Francji, Niemiec czy Włoch. Sprawia to, że zachodnioeuropejscy politycy często nie rozumieją racji państw nowej Europy dotyczących ich zawiłych energetycznych relacji z Rosją.

Część analityków obawia się więc, że ostateczny kształt wspólnego rynku będzie daleki od idei głoszonych przez brukselskich urzędników. – Prawdopodobnie jednolitym europejskim rynkiem będą zarządzać najwięksi gracze. Państwa naszego regionu znajdą się więc w praktyce w sferze odpowiedzialności niemieckich firm. Będzie to miało za zadanie uspokoić obawy krajów Europy Środkowo-Wschodniej dotyczące stabilności dostaw – prognozuje Andrzej Szczęśniak.

[srodtytul]Ewolucja rynku oraz instytucji [/srodtytul]

Z takimi opiniami polemizuje Alexander Rahr z DGAP. – Komisja stara się przede wszystkim, by UE była bezpieczniejsza, jeśli chodzi o dostawy gazu. Zależy jej na ich większej dywersyfikacji. Ostateczny kształt regulacji będzie zależał jednak w dużej mierze od rynku. Jeszcze trzy lata temu mało kto spodziewał się, że tak wzrośnie znaczenie terminali LNG (gazu skroplonego) dla europejskich odbiorców gazu. Sprawiają one, że UE staje się coraz mniej zależna od rosyjskiego błękitnego paliwa, a źródła dostaw gazu stają się bardziej zróżnicowane. A im większy dostęp do surowca, tym lepsza pozycja negocjacyjna europejskich odbiorców wobec np. Rosji – wskazuje niemiecki ekspert.

Wszystko to dowodzi, że Komisja Europejska będzie mogła wykazać się w najbliższych latach dużą aktywnością, jeśli chodzi o regulację sektora energetycznego. – Nad stworzeniem wspólnego rynku na pewno warto popracować. Być może jeśli przerwy w dostawach gazu z Rosji będą się powtarzać, opinia publiczna uzna, że jest on konieczny – mówi Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego.

[ramka][b]Kryzys wymusza energetyczną solidarność Europejczyków[/b]

Parlament Europejski przyjął w zeszłym tygodniu prawo usprawniające zarządzanie kryzysowe sieciami gazociągowymi w Unii. Zgodnie z nim Komisja Europejska będzie mogła ogłosić stan kryzysowy dla regionu dotkniętego przerwami w dostawach gazu już na wniosek jednego kraju, a dla całej UE na prośbę dwóch państw. Kraje członkowskie muszą być gotowe na przerwy w dostawach i utrzymywać w magazynach wystarczającą ilość gazu, by utrzymać jego dzienne maksymalne zużycie na 30 dni. Państwa Unii powinny również inwestować w budowę interkonektorów, czyli transgranicznych połączeń gazo- ciągowych. Prawo to zostało „zainspirowane” przez ukraińsko-rosyjski kryzys gazowy z początku 2009 r. Odcięto wówczas na wiele dni dostawy błękitnego paliwa płynącego przez Ukrainę do Europy. Ucierpiały na tym głównie kraje bałkańskie i Słowacja. Rok wcześniej, również z powodu ukraińsko-rosyjskiej wojny gazowej, doszło do podobnej sytuacji. Unijni politycy zaczęli więc liczyć się z tym, że niepewna sytuacja polityczna w krajach byłego ZSRR (nie tylko dotycząca relacji Kremla i Kijowa) może znowu w przyszłości zagrozić bezpieczeństwu dostaw błękitnego paliwa do UE. [/ramka]

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc