- Zdecydowaliśmy się na ten krok, bo pracodawca utrzymywał, że uparcie blokujemy wprowadzenie podwyżki płac, podczas gdy stosowne dokumenty zostały podpisane już przez cztery pozostałe organizacje związkowe – mówi „Parkietowi" wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego, jednej z największych w zakładach organizacji związkowej. Drugą organizacją będącą w sporze zbiorowym jest Społeczny Związek Pracowników Zakładów Azotowych Puławy.
Nieoficjalnie wiadomo, że w Puławach prowadzona była oddolna inicjatywa zbierania podpisów, by nakłonić pozostałe związki do zakończenia rozmów.
Protestujący chcieli 6 proc. podwyżki dla wszystkich, oraz 9 proc. dla tych wynagradzanych najniżej według starej siatki płac. Przystali jednak na propozycję zarządu, który także zgadzał się na 15-proc. podwyżkę, ale chciał ją połączyć z wprowadzeniem nowego regulaminu premiowania. Na fundusz premiowy miałoby być przeznaczone 5 proc. podwyżki. Wzrost płac miałby kosztować zakład w Puławach łącznie 20-30 mln zł w skali roku.
Oficjalnie dokumenty potrzebne do porozumienia z zarządem nie zostały jeszcze podpisane. Grzegorz Kulik, pytany kiedy mogłoby do tego dojść, mówi tylko: – Nie została wyznaczona konkretna data spotkania.
Jednocześnie związki poinformowały, że nie rezygnują z dwóch pozostałych postulatów. Chodzi m.in. o kwestie bezpieczeństwa pracy.