Początek 2009 r. przyniósł poprawę nastrojów na całym rynku. Po bessie spowodowanej amerykańskim kryzysem nasza giełda rozpoczynała nową falę hossy. Na fali tej „popłynęły" też walory tarnowskiej spółki. Byki rozpoczęły zakupową batalię i kurs przeszedł w długoterminowy trend wzrostowy. Dominacja kupujących trwała długo, bo aż do lutego ubiegłego roku. To wtedy cena dotarła do historycznego szczytu 41,5 zł.
Po ustanowieniu nowego rekordu byczy zapał zaczął słabnąć. Był to efekt ogólnego pogorszenia giełdowej koniunktury, które wywołały coraz większe obawy o kryzys zadłużeniowy państw strefy euro. Rosnąca awersja do ryzyka przełożyła się najpierw na konsolidację kursu tarnowskich Azotów między 41,5 zł i 35,1 zł, a później na gwałtowny spadek. Dolna granica wahań pękła pod koniec czerwca. Z technicznego sygnału sprzedaży skorzystały niedźwiedzie i cena spadła do 23,65 zł. Po drodze przebita została linia długoterminowego trendu wzrostowego. Szanse na kontynuację hossy zaczęły maleć. Byki podejmowały próby powrotu nad wspomnianą linię, ale niestety nieskuteczne.
Większym optymizmem powiało dopiero w pierwszym kwartale tego roku. Od połowy stycznia kurs zaczął poruszać się w trendzie wzrostowym i w połowie marca pokonał lokalny szczyt z sierpnia 2011?r. 33,5 zł.
Na tym apetyt inwestorów się nie skończył. Byki zaczęły forsować opór 35,1 zł wyznaczony przez dolną granicę konsolidacji z pierwszej połowy 2011 r. Ambitny plan powiódł się 16 maja. W jego realizacji pomogło wezwanie Acronu do sprzedaży akcji Azotów Tarnów. Rosyjska grupa zaproponowała cenę 36 zł za walor. Kurs gwałtownie wzrósł do tego poziomu i utrzymuje się w tej okolicy do dziś.
Jeśli byki postanowią ponownie zaatakować, najbliższa do pokonania bariera to 41,5 zł, czyli historyczny rekord. Z technicznego punktu widzenia powodzenie tej ofensywy będzie zapowiedzią kontynuacji długoterminowego trendu wzrostowego.