Według datowanego na 15 maja br. dokumentu taka siłownia miałaby rozpocząć prace dopiero w 2031 r. Jest to sprzeczne z informacjami podawanymi dotychczas do publicznej wiadomości. Pierwotnie zakładano, że pierwsza elektrownia powstanie już w 2019 roku. Co oznacza, że rozpoczęcie pracy atomu w Polsce byłoby opóźnione o 12 lat wobec pierwotnego harmonogramu.
Przypomnijmy, że ostatnio „Rzeczpospolita" pisała o możliwej dacie 2029 r., którą spółka PGE podała w korespondencji technicznej z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi.
Jak podkreśla Greenpeace od samego początku realizacja programu jądrowego wiązała się z problemami. W ostatnich miesiącach PGE EJ1 rozwiązała kontrakt z jednym z głównych podwykonawców, spółką Worley Parsons, prowadzącą badania lokalizacyjno-środowiskowe. Jednocześnie – jak zwracają uwagę ekolodzy - nasiliły się protesty społeczne mieszkańców nadbałtyckich gmin wstępnie wytypowanych pod budowę elektrowni jądrowej.
- Aż 12 lat opóźnienia w harmonogramie prac pozwala założyć, że elektrownia jądrowa nie powstanie w Polsce nigdy. Mówiło o tym już wielu ekspertów i polityków. Teraz widzimy czarno na białym, że nie o budowę tu chodzi, tylko o przedłużanie w nieskończoność samego procesu przygotowań inwestycji. Społeczeństwo jest wprowadzane w błąd – mówi Iwo Łoś ekspert Greenpeace ds. bezpieczeństwa energetycznego. Przypomina, że spółka generuje określone koszty.
Jak pisaliśmy w tym tygodniu pisaliśmy, że od 2009 roku do końca roku ubiegłego jej działanie kosztowało około 182 mln zł.