Trwająca od ponad roku przecena na rynku naftowym jak dotąd w niewielkim stopniu zaszkodziła podaży surowca. Wciąż przewyższa ona popyt, a kraje OPEC nie tylko nie zdecydowały się na skoordynowane cięcia w produkcji, ale też wciąż trzymają się strategii przewidującej walkę o rynek za pomocą obniżonych cen. Sytuacja ta nie powinna się zbytnio zmienić w przyszłym roku. Prognozy Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) mówią bowiem, że światowa podaż ropy będzie wciąż zbyt duża w stosunku do popytu.
OPEC zaczyna wygrywać
Według danych IEA podaż ropy we wrześniu pozostała stabilna i sięgała 96,6 mln baryłek dziennie. O ile niższe ceny surowca przyczyniły się już do spadku produkcji w państwach nie należących do OPEC, o tyle wydobycie w krajach należących do naftowego kartelu zwiększyło się o 900 tys. baryłek dziennie. W Iraku sięgnęło rekordowego poziomu – i to pomimo trwającej w tym kraju wojny. W przyszłym roku wydobycie w państwach OPEC ma pozostać na podobnych poziomach z jednym wyjątkiem – irańska produkcja ropy ma wzrosnąć w ciągu roku z 2,9 mln baryłek dziennie do 3,6 mln baryłek dziennie, co będzie skutkiem zniesienia międzynarodowych sankcji.
Wydobycie w krajach OPEC rekompensuje na rynku spadki produkcji w państwach nienależących do tego kartelu. Prognozy IEA mówią, że w przyszłym roku produkcja poza OPEC spadnie o 0,5 mln baryłek dziennie, czyli najsilniej od 1992 r. Zwalnia już wydobycie w USA, kraju będącym jak dotąd największym motorem wzrostu światowej podaży surowca. W III kwartale wydobycie ropy w Stanach Zjednoczonych było już tylko o 0,3 mln baryłek dziennie wyższe niż rok wcześniej, podczas gdy w I kwartale roczny wzrost produkcji wynosił 1,6 mln baryłek.
– Produkcja ropy w USA spadła latem z 9,6 mln do 9,1 mln baryłek dziennie. W ostatnim raporcie EIA podwyższyło prognozy dotyczące produkcji ropy w USA w 2015 i 2016 r., jednak cały czas oznacza to spadek z 9,25 mln do 8,82 mln. Zapasy ropy naftowej w USA cały czas utrzymują się około 100 mln baryłek powyżej średniej z ostatnich lat, a biorąc pod uwagę sezonowość, rozpoczyna się faza ich wzrostu. Systematycznie spada liczba aktywnych wież wiertniczych w USA. Obecnie zeszła ona poniżej czerwcowego minimum i znajduje się na najniższym poziomie od pięciu lat – wskazuje Błażej Kiermasz, analityk TMS Brokers.
Utrzymujące się niskie ceny ropy powodują już, że zamykane są bardziej kosztowne w eksploatacji szyby naftowe w USA i w Kanadzie. Najmocniej cierpią jednak drogie projekty wydobywcze, takie jak wiercenia na dnie mórz i w Arktyce. Wydobycie w państwach Zatoki Perskiej jest wciąż stosunkowo tanie, ale nie powinny one lekceważyć swoich największych konkurentów, czyli amerykańskich spółek pozyskujących ropę ze złóż łupkowych. Technologia idzie bowiem do przodu, a metody wydobycia stają się coraz tańsze. – Zmniejszyliśmy koszty wierceń o 50 proc. i spodziewamy się, że spadną one jeszcze o 30 proc. – chwalił się latem John Hess, prezes firmy naftowej Hess Corporation. W niektórych amerykańskich złożach łupkowych (złoża Bakken) wydobycie staje się opłacalne już nawet przy cenie ropy wynoszącej 30 USD za baryłkę. Chociaż przez ostatni rok liczba czynnych szybów naftowych w USA zmniejszyła się o 60 proc., to produkcja ropy nie spadła. Spółki naftowe skoncentrowały się bowiem na wydobyciu surowca z bardziej wydajnych szybów i wdrażały lepszą technologię. Prognozowany przez IEA przyszłoroczny spadek podaży ze złóż w USA, Kanadzie i u innych producentów spoza OPEC może być więc przejściowy.